.....Korzyści chcieli??? ranyboskie! jakie korzyści ?
Niestety,nie przemawia przeze mnie jedynie rogoryczenie.To sie zdarzyło naprawdę
Nie wiem czy dobrze o tym pisać. Chciałam bardzo wierzyć w ludzi .
Może jednak powinnam zasygnalizować co mnie spotkało , ku przestrodze i ostrożności dla innych.
Smutne,ze ludzka manipulacja nie zna granic...
Napisze np o jednym
Od pewnego czasu działałam aktywnie na rzecz swojego sołectwa..To maleńka miejscowość za wodą niemal zapomniana przez gmine.
Przez 40 lat żyłam w Warszawie i zamieszkując tu przez ostanie dziewiec lat poczułam sie jej mieszkańcem
Starałam sie zawalczyc o pewne sprawy w związku z nawierznia dróg ,oznakowaniem komunikacją i bezpieczeństwem ulic
Zorganizowałam wsród działkowiczów (ich domów jest najwiecej na mojej ulicy) prace społeczne w wyniku których okolica zyskała na atrakcyjności.
Ponieważ jak mi sie wydaje posiadam pewne uzdolnienia plastyczne, postanowiłam reprezentowac wies miedzy innymi w konkursie na wieniec dożynkowy..
Chciałam cos zrobic bysmy dostali dostrzeżeni wsród innych a nazwa mejscowości stała się zauważalna
Wsród kilkudziesieciu startujaąych prac mój zajał w ubiegłym roku pierwsze miejsce.Byłam jedyną jego wykonawczynia gdyz nikt zmieszkańców nie kwapił sie do udziału.Z poczatku sadziałam ,ze w tych wszystkich akcjach wspiera mnie nowo wybrany sołtys.
W trakcie ,,wspólpracy" przekonałam sie ,ze nie chodzi mu o sprawy wsi lecz o swoją prywatą ,kariere i chęc dojścia do władz gminnych.
Po trupach do celu...Poniewaz pan po pewnym czasie przestał byc miły a wrecz przeciwnie nagle stała sie arogancki ,nie zamierzałam kontynułować tej wspólparcy. Pomysłow miałam wiele lecz nagle zaczeły byc stopowane i niepotrzebne.Nieopatrznie ujawniłam swój udzial w pracach na rzecz wsi w rozmowie z mieszkańcami .Jak sie kazało sie ten pan przypisywał sobie wszelkie zasługi zrecznie manipulujac faktami.Kiedy chciałam pokazac w okolicznym sklepie zdjęcia z wręczenia nagród w konkursie to dowiedziałm się ,z e wieniec dla wsi był w tym roku zrobiony przez żonę sołtysa

Wyszlo tez z e niemal wszystkie sprawy o które zabiegałam były tak przekazywane jakoby on był ich inicjatorem i pomysłodawcą
Mnie nie chodziło o w jakimkolwiek stopniu władze i jakiekolwiek profity . Chciałam by cokolwiek się zmieniło na lepsze dla dobra wszystkich a wies przestała byc zapomniana .
Na wiosne zachorowałam .
Miedzyczasie sołtys zadzwonił z zacheta bym wzieła udział w konkursie na kupałowy wianek. Motywował ,z e warto by wies miała swojego reprezentanta a nagrody są naprawde wysokie. Chcaiałam sie czyms zajac bowiem w tym czasie dowiedziałm sie o przerzucie i bardzo mnie to dołowało.O wysokości nagród wiedziałm wczesniej gdyz sołectwa planujac budżet poswieciły spore fundusze na ten cel
Cała impreza była tak zmanipulowana ,z e brak mi słow by to opisac. .Z góry było wiadomo kto wygra i wezmie nagrody. Niechcacy byłam świadkiem ustaleń pań sołtysek z komisji. Dostałam jako nagrodę pocieszenia rozlatujacy sie w reku plastikowy puchar za zajecie 4 miejsca bo nie wypadało mnie pominac Praca wydaje mi sie ,była orginalna i wzbudzała duże zaineresowanie. Nawet nie miał mi kto pomóc przenieśc na wodę mojej pracy (była duza) Ponownie powtarzam ,z enie chodziło mi o wysokośc nagrody lecz o zauwazenie naszej społeczności. .Dla przykładu powiem ,z e zazajęcie pierwszego miejsca w konkursie sołectw Zalewu Zegrzyńskiego odebrałam jako nagrode obok statułetki pudełeczko czekoladek i Nalewke Babuni która to skwapliwie zabrał sobie sołtys
Latem zatrzymał sie koło mojej furtki z prozba o rozmowę. Zaproponował mi zrobienie dożynkowego wieńca za pieniadze.
Odmowiłam gdyz nie czułam się na siłach Chciaż miałam . od zeszłego roku pomysł ,byłam ogromnie rozzalona,rozczarowana manipulacjami i prywatnymi rozgrywkami. O nie ,co to to nie ja.... Moje życie zaczeły wyznaczać chemie ,złe po nich samopoczucie. Nie mogłam sie nawet podjac czegos czego nie mogłabym skończyc -zwyczajnie zbraku siły i złego samopoczucia.Poinformowalam go o tym.Przykro mi -to nie ja
Tuz przed dozynkami poprosił mnie o chwilę rozmowy. Pod pretekstem przyklejenia pewnych elementów pokazał mi tegoroczny wieniec.
Praca była staranna lecz kompletnie nie w moim stylu.\opowiadał jak wykonało ja pięc kobiet z sasiedniej wsi .Po zakońcenu podklejania zostałam poproszona
o.........umieszczeniu na wieńcu tabliczki ze swoim nazwiskiem . Kategorycznie odmówiłam .Nigdy nie podpisze sie pod czyjas praca chocby była najładniejsza.
Nalegał kilkakrotnie sprowadzjac rozmowę wciaz do tej samej sprawy abym jednak zdecydowała sie na podpis.
Na dożynkach wyszło na jaw ,ze jedna z uczestniczek rozpoznała ta prace
Twierdziła ,z e ją juz widziała w googlach szukajac inspiracji do swojego wieńca.
Co ciekawe była ona nie tylko wystawiona na sprzedaz na tablica pl jak i brała udział( jak wynikała z e zdjęc w ubiegorocznych dozynkach) na południu kraju.
Sprawa trafiła do komisji oceniajacej .Po cichu ja zdyskwalifikowano nie nadajac sprawie nadmiernergo rozgłosu.
Jak można było prosic mnie osobe która tyle pomogła i w takim stanie choroby o firmowanie nie swojej pracy w imię swoich ,prywatnych- zmanipulowanych celów ????
Innym razem znajoma pod płaszczykiem pomocy usiłowała mnie kompletnie omotac i uzaleznić od siebie .Zaproponowała miedzy innymi abym podala jej kod pin do kart,Wypytytywała o finanse, ile wpłynało mi na konto .nie rozliczała sie z zakupów. Podczas zakupów podzucała swoj erzeczy na tasme ,z eniby zapomniała i nigdy juz nie ododawła za nie pieniedzy/Usiłowała wywrzec na mnie presje abym we wszystkim sie jej radziła i pytała niemal o wszystko..Przyjerzdzła do mnie przywaorząc rozkałdjaca się żywnośc z knajpy w której pracowała (oslizgłe wedliny i wpól zamrożone lub zepsute warzywa i owoce- przebrane jako nie do sprzedaży ze znajomego straganu Zaznaczam ,z eo nic jej nie prosiałm co najwyzej o podwiezienie wnagłych sytuacjach Proponowała np podwiezienie do miasta ,( niby jedzie po zakupy na targ dla siebie) a na miejscu okazywało sie ,z e nie ma pieniedzy nie tylko na zakupy ale nawet by zpowrotem dojechać do domu (5km)Kiedys roponowała mi np pójscie do teatru (.... rozerwiesz sie i przestaniesz myslec o chorobie ).Za chwilę stwierdziła ,z ejednak dojada do teatru bedzie daleki 30 km wjedna strone i sporo to wyniesie. Ofiarowałam dołozenie sie do dojazdu i spytałam o cene bilietów. Usłyszałam ile miałabym ulgowo zapłacic.Za jakis czas telefon ,z e nie jedziemy bo uznała iz dobrze ,że zaoszczedzę sobie pieniadze.Okazało sie ,ze jakodziałaczka kulturalna w tym rejonie spodziewała się uzyskac bilety za darmo a na mnie przy okazji próbowała zarobić... Nie wiem czy chce o tym do końca pisac.
W pewnym momencie juz tak mnie to zgniewało ,ze zakończyłam kategorycznie tą znajomośc ze słowami iz za bardzo wkracza w moja prywatnośc
Nie mogła sie doczekać kiedy pozostawie jej pod jakims pretekstem klucze od domu. Naprawde nie mam siły tego opisywać. Przerwałam ta znajomośc w pore
Jedna z osób która wiele lat temu wyadoptowywała mi psa napisała do mnie kiedy dowiedziała sie przypadkowo o mojej chorobie.dlaczego nic o tym nie wie nie wie ?Czy może mi jakos pomóc? Ponieważ jest hodowcą spytałam nieśmiało czy może dopomóc mi w zakupie tańszej karmy/
Otrzymałam taka oto jedyna odpowiedz. ,,A ja słyszałam ,ze twoja psy jedza gotowane"i....wiecej sie nie odezwała.