MOJE KOCIE BIEDY cz.2 Mała Calinka ocalona przed śmiercią

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 13, 2014 15:26 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Ile kotów u Kici przybyło po tym jak wzięła do siebie Gretkę?

Jak pisałam, odkąd ja Kicię zaczęłam odwiedzać na wątku, to nie przybyło ani jednego kota (to był początek lipca, czyli minęły prawie 4 miesiące).
Jakby co miesiąc brała kolejnego i kolejnego to wierzcie mi sama zaczęłabym się niepokoić - gdyż powtórzę po raz kolejny macie 100% racji, że nie wolno wspierać patologii, jednak ja jak na razie nie widzę tu żadnej patologi, oprócz sygnału, że może dziać się coś niedobrego w przyszłości jeśli Beata nie zrozumie pewnych kwestii. Skoro taki sygnał został wysłany to według mnie trzeba spróbować pomóc !
Na razie jest 8 kotów i niech tyle zostanie. Trzeba Beacie pomóc w momencie, że gdy znajdzie kolejną biedę, żeby szukała jej nowego domu. Chyba sama widzi doskonale, że sama sobie nie radzi z tak dużą gromadką + bezdomniakami - dlatego tyle osób zaproponowało pomoc, jednak absolutnie nie jest to zachwalanie i wspieranie zbieractwa !!!!

Beata wie jakie mam zdanie na ten temat, pisałam do niej Pw, tłumaczyłam dlaczego tutaj padają takie a nie inne argumenty, dlaczego N/K napisała to co napisała (chociaż forma ciut za ostra), że nie może już brać więcej zwierzaków pod swój dach itd itd itd.
Dla mnie to nie wstyd korzystać też z pomocy psychologa bo sama kiedyś takiej pomocy potrzebowałam. Jak boli ząb to idzie się do dentysty, jak boli gardło do laryngologa a jak nie można sobie z czymś poradzić w strefie emocjonalnej to też szuka się odpowiedniej pomocy.
Jakoś (może naiwnie), ale wierzę w ludzi, tylko mam świadomość tego, że czasem człowiek sam sobie nie poradzi...

MaybeXX pisze:
Schemat się powiela. Czego dowodem jest mój post wyżej.
Pytałaś, co się stało z kocim aniołem opisanym przeze mnie. Podobno aktualnie ma 80 kotów. W mieszkaniu. Bo nigdzie nie będzie im lepiej.


To bardzo smutne, że nikt tej kobiecie nie pomógł. Zbieractwo w takiej formie to poważna choroba i tak jak pisałaś, często osoba sama nie rozumie, że jest chora i robi komuś krzywdzę.
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Pon paź 13, 2014 15:34 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

No właśnie, bo kończy się na mówieniu i krytyce ale jak przychodzi do konkretnej, namacalnej pomocy to każdy odwraca wzrok i udaje, że jego to nie dotyczy.
Gwoli wyjaśnienia - nasza pomoc głównie polega na wysyłaniu od czasu do czasu karm dla kotów bezdomnych. Wspieranie ich nie ma nic wspólnego ze zbieractwem, ponieważ jak sama nazwa wskazuje problem pojawiałby się, gdyby Beata takie koty zabierała do siebie. Nic takiego natomiast się nie dzieje. Ja również dokarmiam bezdomne koty i nie wiem ile ich przychodzi się stołować, ponieważ miskę wynoszę na noc, a rano następnego dnia zabieram ją do domu. Rozumiem jednak, że powinnam którejś nocy bezwzględnie stać i notować ich ilość - jeśli będzie powyżej (..? no właśnie - ilu? kto tu ustala granice problemu?), powinnam natychmiast z dokarmiania zrezygnować. Bo za dużo.
Po drugie, pomoc rezydentom również ogranicza się do okazjonalnych darów rzeczowych - czyli droższych karm specjalistycznych, ewentualnie innych przedmiotów, z których w domu już nie korzystamy a Beacie się przydadzą. Nie ma żadnej różnicy w takiej wysyłce do niej oraz podarowaniu czegoś chociażby do PCK. Wtedy, jak rozumiem nie byłoby rozmowy? Wtedy byłoby to dobre i szlachetne?

Inna sprawa jest taka, że nie lubię kiedy ktoś mi zagląda w portfel. Jeśli mam i chcę dać to daję.
Naprawdę, możecie być spokojne i zaufać, że nie ma tu ślepego fanatyzmu, tylko jest zdrowe podejście pełne empatii i wrażliwości. Jeśli cokolwiek przestanie być OK, na pewno zareagujemy.
♥ Tosia ♥ razem od 24.11.12
klik -> http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=165788

Obrazek Obrazek

vanesia1

Avatar użytkownika
 
Posty: 6557
Od: Sob gru 08, 2012 12:38

Post » Pon paź 13, 2014 15:40 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Rilla07 pisze:Ile kotów u Kici przybyło po tym jak wzięła do siebie Gretkę?

Sama zobacz, ładnie chronologicznie opisane:

kicikicimiauhau pisze:REZYDENCI :201461
Kitek [*] - pierwsza kocia miłość za TM :cry:
Obrazek
Gucio - wyrzucony w siarczyste mrozy, sam przyszedł pod drzwi 25.01.2004
Obrazek
Puszek - znaleziony 15.09.2006 jako ok. dwutygodniowy malec z wydłubanym oczkiem, połamanymi żeberkami, nużycą, grzybicą i masą pcheł, kochany ślepaczek
Obrazek
Miś - najwierniejszy przyjaciel wszystkich kotów, w domu od 01.03.2011
Obrazek
Pandziak - staruszek z eksmisji, przygarnięty po próbie otrucia 26.06.2011
Obrazek
Gretka - znaleziona 04.09.2011 jako wychudzona, zagłodzona koteńka, wygrała z muszyc ą
Obrazek
Staś - adoptowany 12.12.2011 po prawie dwutygodniowym zaginięciu, nie radził sobie na wolności
Obrazek
Lenka - znaleziona wraz z bratem Ferdkiem na śmietniku w zimowy poranek 05.12.2012, miała jeszcze zamknięte oczka
Obrazek
Ferdek - znaleziony wraz z siostrą 05.12.2012, maluchy wykarmione strzykawką
Obrazek
Emilka [*] - dla tej dziecinki na pomoc było zbyt późno, odeszła 11.09.2013 otoczona ciepłem i miłością do końca :cry:
Obrazek
Szpieg - staruszek po przejściach (poderżnięte gardło, pęknięte powłoki brzuszne), kiedyś wycofany i nieśmiały, pod koniec zimy zachorował na ciężki katar i sam przyszedł po pomoc, wchodząc do transporterka 26.03.2014
Obrazek
Laluś - kociątko z wodogłowiem, przekreślone przez złych ludzi z powodu choroby i porzucone na parking... Szczęśliwy i kochany u mnie od 09.07.2014
Obrazek

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Pon paź 13, 2014 15:42 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

A co by było gdyby autorka znalazła raz drugi chorego kota i nikt by go nie chciał ....Powinno sie go zostawić małego chorego , może slepego ...-gdyby ona go zabrała odwrócilibyście się od niej bo.....Nie rozumiem .....Jestem odpowiedzialna i nie biore zostawiam skazując na śmierć ......może tak mały kucać kilka dni , może ktoś by go zabrał a może nie ....A wtedy przepraszam kotku i żyje sie dalej....

lidka02

 
Posty: 15918
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Pon paź 13, 2014 15:46 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Ok, czyli od 2011 roku przybyło 6 kotów, w porządku.

Pozwolę sobie jednak zacytować wpis Kici z lipca tego roku po przygarnięciu Lalusia:

kicikicimiauhau pisze:..a u mnie już nadszedł ten moment, którego zawsze się bałam,przekocenie ,małe mieszkanie,nie rozciągnę ścian, brak pracy ,36 kotów dziennie do wykarmienia plus pies ,codzienne zamartwianie się co dalej :cry:


Mnie to utwierdza w przekonaniu, że Kici widzi problem, wie, że nie może przygarniać już nowych zwierzaków, co dowodzi jej wpis powyżej.
Jeśli jednak jest osobą, która podchodzi do tematu zbyt emocjonalnie to trzeba tutaj zadziałać i to nie grożąc banem ale może próbując namówić do rozmowy, przekonać, że czasem znalezienie kotu domku to idealne rozwiązanie itd itd.
Nie jestem psychologiem... jednak widzę, że porównywania do Pań, które mają 80 kotów to na dzień dzisiejszy lekka przesada.
Takim osoba się pomaga... ja mieszkam za daleko, nie mogę iść do Beaty i pogadać z nią w żywe oczy, jakbym mogła to pewnie bym to zrobiła.
Ostatnio edytowano Pon paź 13, 2014 15:47 przez Rilla07, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Pon paź 13, 2014 15:47 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Czyli jak dobrze rozumiem są to zwierzęta w większości albo chore albo stare ? . Zastanawia mnie tylko jedno, jak osoby, które dokarmiają od tylu lat , mogły dopuścić żeby Szpieguś był w takim a nie innym stanie, jak go zabrała Beata do siebie? Dlaczego żadna z tych osób, nie zgarnęła go wcześniej, tylko czekały żeby kot zdechł z chorób.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25498
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 16:57 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Rilla07 pisze:
MaybeXX pisze:
Schemat się powiela. Czego dowodem jest mój post wyżej.
Pytałaś, co się stało z kocim aniołem opisanym przeze mnie. Podobno aktualnie ma 80 kotów. W mieszkaniu. Bo nigdzie nie będzie im lepiej.


To bardzo smutne, że nikt tej kobiecie nie pomógł. Zbieractwo w takiej formie to poważna choroba i tak jak pisałaś, często osoba sama nie rozumie, że jest chora i robi komuś krzywdzę.

Ona nie chciała pomocy psychologicznej, bo przecież była ok. Pomagała kotom.
Kiedy forum proponowało jej pomoc w adopcjach, nie zgadzała się bo mówiła, że nie ufa ludziom z forum.
Na początku wyadoptowywała, potem już nie. Argumentem było: ja byle komu nie oddam, nie mam czasu adoptować bo szukam pomocy materialnej dla kotów.
Forum zwracało uwagę, że jest coś nie tak. Znajdywały się obrończynie, które krzyczały, że to nagonka. Że to zupełnie normalne, że 50 kotów siedzi w czystym, zadbanym, podporządkowanym kotom mieszkaniu - bo przecież tam jest miejsce kotów z ulicy, c'nie?
Zresztą poczytaj wątki o szczęściach i nieszczęściach.

Mi osobiście wątek kicikici przypomina stylistyką wątek izy71koty: biedna, jedyna w mieście karmicielka.
Chcecie pomagać, jak najbardziej: pomagajcie. Z głową.
Dobrze byłoby wcześniej dowiedzieć się, ile w końcu kicikici karmi stad (i ile z nich już ma opiekunów); czemu uparcie oswaja dzikie koty, zamiast załatwić klatkę-łapkę i sterylizować towarzystwo, póki pogoda sprzyja i są talony na sterylki. Żeby jej z tym oswajaniem nie zeszło do 2017 roku; wtedy będziecie słać karmę dla 100 kotów (bo jak wiadomo karma z urzędu miasta jest be, a kicikici stać na pełnowartościową karmę :wink: ).
tomek_k pisze:Właśnie. Kici trzeba pomagać. Ciekawe ilu kotom pomogły osoby które ją atakują.

oł je. Właśnie na taki tekst jeszcze czekałam. Deja vu 8)

kitkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2761
Od: Śro lut 07, 2007 20:52

Post » Pon paź 13, 2014 17:23 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Kitkowa, chcialabys to jeść? Zimę koty napewno przetrwają... Gminna karma i stare kluski...
(Zdjęcie z dzisiaj)
Obrazek Obrazek
Nie czuję się zbieraczką.
Bezdomniaki są prawie wszystkie wysterylizowane. Przez talony i PJD.
Czy te biedne koty nie zasługują na dobrą karmę, choćby Smilla, Sanabelle?
Lidka ma w 100% rację :ok: Nikt by tego do ust nie wziął.
kicikicimiauhau
 

Post » Pon paź 13, 2014 17:25 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Ale wiesz Rilla, pozbycie się z forum ludzi, którzy namnożyli kotów u siebie w domu jest w porządku, przecież problemu już nie ma.I wszystko jest happy, cud , miód i orzeszki. Bo przecież użytkownik wyrzucony, to problemu nie ma. Jak cudnie i fajowo.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25498
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 17:39 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

kicikicimiauhau pisze:Kitkowa, chcialabys to jeść? Zimę koty napewno przetrwają... Gminna karma i stare kluski...

Gmina dała kluski? :wink:
Gdybym nie miała na własne potrzeby, a co dopiero na bezdomniaki, nie pogardziłabym darmową karmą jako elementem menu.
A z drugiej strony, można podejść chyba do urzędu i zasugerować zakup właściwszej karmy, skoro dotychczasowa - jak rozumiem niejadalna, jest kompletnie bezużyteczna (= publiczne pieniądze wyrzucone w błoto).
Z tym, że inna rybniczanka pisała, że koty ją jedzą.

kitkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2761
Od: Śro lut 07, 2007 20:52

Post » Pon paź 13, 2014 17:55 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

kitkowa pisze:Ona nie chciała pomocy psychologicznej, bo przecież była ok. Pomagała kotom.
Kiedy forum proponowało jej pomoc w adopcjach, nie zgadzała się bo mówiła, że nie ufa ludziom z forum.
Na początku wyadoptowywała, potem już nie. Argumentem było: ja byle komu nie oddam, nie mam czasu adoptować bo szukam pomocy materialnej dla kotów.
Forum zwracało uwagę, że jest coś nie tak. Znajdywały się obrończynie, które krzyczały, że to nagonka. Że to zupełnie normalne, że 50 kotów siedzi w czystym, zadbanym, podporządkowanym kotom mieszkaniu - bo przecież tam jest miejsce kotów z ulicy, c'nie?
Zresztą poczytaj wątki o szczęściach i nieszczęściach.

Mi osobiście wątek kicikici przypomina stylistyką wątek izy71koty: biedna, jedyna w mieście karmicielka.
Chcecie pomagać, jak najbardziej: pomagajcie. Z głową.
Dobrze byłoby wcześniej dowiedzieć się, ile w końcu kicikici karmi stad (i ile z nich już ma opiekunów); czemu uparcie oswaja dzikie koty, zamiast załatwić klatkę-łapkę i sterylizować towarzystwo, póki pogoda sprzyja i są talony na sterylki. Żeby jej z tym oswajaniem nie zeszło do 2017 roku; wtedy będziecie słać karmę dla 100 kotów (bo jak wiadomo karma z urzędu miasta jest be, a kicikici stać na pełnowartościową karmę :wink: ).


Jak nie chciała takiej pomocy to nic nie można było zrobić, siłą się człowieka do niczego nie zmusi.
Nie wiem jak było na prawdę, czy faktycznie ktoś tej Pani oferował pomoc czy było to tylko takie gadanie - tak więc nie wypowiadam się.
Czytałam mnóstwo wątków i WIEM czym jest zbieractwo, na prawdę dziewczyny nie musicie mi tego tłumaczyć, bo ja w tej kwestii się z Wami 100% zgadzam.
Wydaje mi się jednak, że po moich rozmowach z Kici, jej zapewnieniach i tym co pisała wcześniej, wie, że 8 kotów to nawet za dużo jak na jej możliwości.
Ok, one są i tego się teraz nie zmieni, byle by ich nie przybywało a te co są miały godne warunki, przecież tu głównie o koty chodzi prawda?
Kici broni się tak jak potrafi, pisząc, że nie potrafiła tych kotów zostawić - ja to rozumiem. Pytam tylko czy faktycznie ktoś próbował z nią na spokojnie porozmawiać o tym, przekonać, nie krzykiem tylko argumentami...

Kici nigdy nie pisała, że nie ufa ludziom z forum, widzę, że wspiera adopcje na innych wątków, kibicuje.

Fakt faktem, nie powinno się oswajać dzikusków dla ich własnego dobra. Łapać, kastrować i wypuszczać, no chyba że są to małe kocięta lub koty chore - wtedy można pokusić się o wyleczenie i szukanie takiemu kotu domu - tak działają fundacje.

Fajnie, że Kici chce karmić swoje bezdomniaki lepszą karmą, ale tu akurat ok, głodny kot zje wszystko, no chyba że nie zje... różnie to bywa.

Ja cały czas wierzę, że da się tutaj pójść na kompromis, że zarówno jedna jak i druga strona wyciągną wnioski.
Tu chodzi przecież o koty głównie prawda i ich opiekunów?
Rybniczanki, czy jak to się tam odmienia, widzę że są w stałym konflikcie... szkoda, bo praca grupowa zwłaszcza w dobrym celu to murowane efekt i wielka satysfakcja.

meg11 pisze:Ale wiesz Rilla, pozbycie się z forum ludzi, którzy namnożyli kotów u siebie w domu jest w porządku, przecież problemu już nie ma.I wszystko jest happy, cud , miód i orzeszki. Bo przecież użytkownik wyrzucony, to problemu nie ma. Jak cudnie i fajowo.


To mi się właśnie bardzo nie podoba, że nawet JEŚLI ktoś miałby problem emocjonalny i popadł w zbieractwo to ostatnią rzeczą jest ban na forum...
Jesteśmy tu chyba po to by sobie pomagać. Jeśli ktoś tej pomocy nie chce to ok, ale jeśli jest szansa na pomoc to warto spróbować, chociaż tyle, nie wyjdzie - trudno, wyjdzie - super.
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Pon paź 13, 2014 18:03 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

kicikicimiauhau pisze:Muszka to moja Gretka... Jej nóżka jest sprawna. Nie została zoperowana, bo weci (w trzech różnych lecznicach) nie widzieli potrzeby - złamanie było stare, a kotka słaba. Gretusia żyje, ma się dobrze u mnie, jest zdrowa, wesoła - 4 września miała "trzecie urodziny".

dziękuję za odpowiedź...czyli kotka nadal kochana i zdrowa i oto chodzi :ok: :D

jeśli kici kici jest zbieraczką przy 9 kotach to kim jest ktoś ma ma 14 ? :D :strach: :strach: :strach:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21756
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 13, 2014 18:30 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

puszatek pisze:

jeśli kici kici jest zbieraczką przy 9 kotach to kim jest ktoś ma ma 14 ? :D :strach: :strach: :strach:


Tu nie chodzi tylko o ilość kociaków, ale o oszacowanie naszych możliwości na zapewnienie im opieki ;)
Jakbym wygrała w totka kilka baniek to był postawiła sobie dom i miała nie tylko swoich naście rezydentów, ale i wielki dom tymczasowy itd (można pomarzyć nie?) ;)

Kici zapewniała mnie niejednokrotnie, że nie będzie brać pod swój dach kolejnych kotów, zresztą cytowany wyżej przede ze mnie fragment wypowiedzi świadczy o tym, że wiedziała doskonale przygarniając Lalusia, że może nie podołać i nie ukrywała tego.
Od tego czasu żadnego ogona nie przybyło.
Nie mam powodów by jej nie wierzyć.

Zobaczymy co będzie dalej.
Ja, szlachetna Cioteczka mam dobre przeczucia... ;)
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Pon paź 13, 2014 18:34 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Dziewczyny, powiem po mesku - dosc tego jalowego pier...niczenia w bambus.

Kto nie chce pomoc - jego wola, jego kasa, niech opusci ten watek i zajmie sie czyms pozyteczniejszym, np. patrzeniem jak rosna odsetki na koncie, albo dlubaniem w uchu, czy co tam chcecie.

Kto chce pomagac - bedzie pomagal. Moja zona 4 lata temu raz wyniosla mleko "bo takie fajne maluchy siedza pod smietnikiem" i skonczylo sie tak, ze od 4 lat 2x dziernnie dokarmia kocia horde, w miare mozliwosci organizujac sterylizacje itd. Kocia banda wzgledmie niewielka (max. 7 kotow) ale odpasiona i taka ladna sie zrobila, ze niektore jak domowe pieszczochy wygladaja. Na wiecej nie ma czasu i checi. I tak wstaje o 4.30 (!!!) zeby sie rano z wszystkim wyrobic, ( prace zaczyna o 7.00 i ma daleko).

Dlatego chetnie sie czasem dolozymy by wspomoc tych, ktorzy poswiecaja na to duzo wiecej czasu i zycia.

Zbieracze czy nie zbieracze, mam to gdzies. Jesli pare kotow wiecej dzieki temu bedzie szczesliwych, to warto, Moja kasa, moja decyzja.

I cale to gledzenie nie zmieni tego stanu rzeczy.

Rzeklem.
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4936
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 13, 2014 18:39 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

kicikicimiauhau pisze:Kitkowa, chcialabys to jeść? Zimę koty napewno przetrwają... Gminna karma i stare kluski...
(Zdjęcie z dzisiaj)
Obrazek Obrazek
Nie czuję się zbieraczką.
Bezdomniaki są prawie wszystkie wysterylizowane. Przez talony i PJD.
Czy te biedne koty nie zasługują na dobrą karmę, choćby Smilla, Sanabelle?
Lidka ma w 100% rację :ok: Nikt by tego do ust nie wziął.


Wiem, miałam już nic nie pisać, ale mam wiedzę o tych nieszczęsnych kluskach. To talerz kotów z ul. Wysokiej
To nie jest gminna karma ani gimnne kluski.
Dziś akurat karmiła koleżanka nie ja. Była puszka i chrupki. Koty najadły się puszką na tyle, że chrupki już zostawiły.
Kluski wrzucił do miski ktoś z sąsiadów, często wrzucają też kanapki, ciasto, płatki śniadaniowe, wyobraźnia ludzka nie zna granic, co mam zrobić? zabronić? koty nie zjedzą a ja po prostu wyrzucę do śmietnika jak zobaczę.
Jak tylko przyjechałam do podwórka nieszczęsne kluski wylądowały w śmietniku.
Talerz z jedzeniem autorki wątku stał pod drugim śmietnikiem praktycznie pełny. Może w nocy jeszcze zgłodnieją, zjedzą jakieś inne koty, jeże lub gołębie.

Nie mam takiego problemu, że koty nie chcą jeść tego co im daję. Karmię je standardowo cztery dni w tygodniu pozostałe trzy koleżanka (chyba, że mamy z koleżanką jakąś zmianę grafiku z okazji, wakacji, choroby itp.). Na moim grafiku dwa dni dostają chrupki, jeden dzień puszkę i jeden dzień surowe podroby.
Są wysterylizowane, regularnie odrobaczane, leczone jeśli jest potrzeba.

Naprawdę mam nadzieję, że już więcej nie zajdzie potrzeba żebym musiała się tutaj wypowiadać.
Zresztą nie wierzę, że ktokolwiek tutaj dał wiarę, że koty są z premedytacją, podstawowo i docelowo karmione tymi nieszczęsnymi kluskami.
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 162 gości