odwiedziła nas ciocia Olat.
Przyniesła - sama, niezmuszona! -
cadeau dla Nierobów: efektowną, puchatą myszę w umaszczeniu kamuflującym.
[i oraz zakwas buraczany dla Personelu, uh-oh]
Mysza, jako że nasiąknięta walerianowym wabikiem, wzbudziła zainteresowanie Nocnika - na jakieś 10 minut.
Obie laski nie ruszyły nawet wąsem w stronę podarku, nie wspominając, że Polinda zafundowała nam swój zwyczajowy spektakl pt "Obcy w dom - kot w nadprzestrzeń" i wcięło ją najpierw za łóżko, potem na bezpieczną pozycję w najdalszym kącie mieszkania przy kuwecie.
Nie trzeba dodawać, że gdy za przemiłym Gościem zamknęły się drzwi - Plucha wylazła i rozpoczęła program "uroczość 1.0, wersja poszerzona"
Pamiętacie, była kiedyś taka kreskówka o dziewczynce z żabką - jak nikt poza dziewczynką nie
paczył, żabsko wyczyniało cuda-wianki, tańcowało, stepowało, pląsało śpiewając i wymachując parasolką. Gdy tylko dziewczynka chciała pokazać komuś żabie wygibasy - dyrektorowi cyrku na przykład - oczom zebranych ukazywała się smętnie nadąsana żaba, oznajmiająca słabo "reeeeeeeee....". O stepowaniu ani mowy, parasolki nie uświadczysz.
To samo jest z Polą....
Ad rem jednakże: zgadnijcie, co?
cadeau w postaci myszy samotnie zalega na podłodze, a czym bawi się - w asyście podglądających z zainteresowaniem Piksy i Nocka - Plucha, ganiająca w uciesznych podskokach po chałupie?
kulką z folii aluminiowej ><
Olatku, następną razą poprosimy o płat alufolii, będzie taniej i łatwiej
