Wczoraj wrócił z adopcji do mnie kot. Diagnoza - lamblie. Pan nie leczył, bo mu nie przeszkadzały biegunki, tylko to, że kot robi kupale poza kuwetą, więc nie widział potrzeby pójścia do weta
Okazało się, że ten kot od ponad miesiąca nie był leczony, choć za diagnostykę zapłaciłam ja, za leczenie także zobowiązałam się zapłacić!!! Zgroza
Ale.. Mam teraz prawie 20 kotów, w tym dwa koty z lambliami, do tego jeden ma gronkowca, chlamydiozę i kokcydia. Choć kocięta są oddzielone, to istnieje niebezpieczeństwo zarażenia.
Jest za to dobra wiadomość... Znalazł się dom tymczasowy w Gdyni dla nich!

Pani myśli o zostaniu naszą wolontariuszką i na początek przejęłaby kociaki i pełniła nad nimi opiekę do czasu adopcji.

Muszę poczekać, aż wróci z pracy mój chłopak, i zapytać, kiedy moglibyśmy je zawieźć do Gdyni.

Cieszę się, że już nie wrócą na to podwórko i że znajdą dom tymczasowy, w którym nie grozi im podłapanie żadnej choroby!