kicikicimiauhau pisze:Nic nie ukoi mojego bólu...nie tak miało być...nie teraz...nic nas już nie cieszy,zmieniło się moje życie...wszystko straciło sens...odechciało mi się żyć...może mu zaszkodziły te leki?
Wątpię. Gdyby dostał np. wstrząsu po antybiotyku, to miałby to zaraz po podaniu, a nie po iluś tam godzinach. Tu bym obstawial cos w rodzaju obrzeku pluc czy naglej niewydolnosci nerek (ale wtedy by wymiotowal). Po prostu - sila wyzsza, wola boza, te sprawy.
Cały czas myślę ,czy to nie moja wina,nie dałam rady w nocy do weta...nikt nie odebrał ,byłam bezsilna...
Zrobilas ile moglas, a nie jestesmy wszechmocni, a nawet gdybyś się dodzwonila, dojechała itd. to i tak nie ma gwarancji, że to coś by dało. Tu by trzeba czegos w rodzaju "ojomu" (respiratory, tomografie) a tak wyposazonych lecznic w Polsce jest kilka. I zadnej w Rybniku.
a On umierał na moich rękach,nie umiałam pomóc,zawiodłam dzieciaka, on tak mi wierzył..
Dałaś mu dodatkowe lata życia, a nie zawiodłaś. Teraz niepotrzebnie sama siebie ranisz.
Nie umiem się opanować od płaczu...gdybym pojechała do innego weta rano ,wtedy byłaby szansa na pomoc..Ale niestety była noc i to nas zgubiło...nigdy sobię tego nie wybaczę

Ja o swego poprzedniego kotka walczyłem 10 dni, byliśmy wszędzie, ile kasy wydałem na badania, zabiegi itd. to nawet nie powiem, bo zgroza bierze. Zrobiliśmy wszystko ale to nadal bylo za malo. A biedak się meczył niepotrzebnie. Ferdek odszedł szybko i w miarę bezboleśnie, uwierz mi, że chciałbym to samo napisać o swoim kocie (a miał zaledwie 3.5 roku, z czego u nas 1.5). Ferdkowi juz nie pomozesz, ale masz inne koty. Nie grzeb palcami w tej ranie, bo tylko bardziej boli. Mysl o tych, ktore zyja i potrzebuja twej opieki.
A Ferdek byl szczesliwy, nie zaznal glodu, chlodu, cieszyl sie zyciem. Tylko dzieki tobie.