MOJE KOCIE BIEDY cz.2 Mała Calinka ocalona przed śmiercią

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 04, 2014 22:16 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Ale czemu SM puka do Ciebie i mówi, że koty mają zniknąć??? To nie są przecież Twoje prywatne koty a dokarmiać może każdy...
Tego nie rozumiem tutaj najbardziej...

Beatko przytulam, będzie dobrze :201454
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Sob paź 04, 2014 22:53 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Pukają do mnie,bo ja tam karmię...ktoś dał sm mój adres no i przyszli :( powiedzieli,że jak dalej będę karmić to mieszkańcy się spiszą i wyłapią koty do schroniska...strażnicy powiedzieli,że jak je karmię to mam je wziąść do domu...aha,jeszcze ja mówię,że będę je łapać na sterylizację,a oni,że po zabiegu mam kota wypuścić gdzie indziej ,ale nie tam :(
kicikicimiauhau
 

Post » Sob paź 04, 2014 23:06 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

na której to ulicy w rybniku te futrzaste tak przeszkadzają mieszkańcom?

bobkowa

 
Posty: 149
Od: Sob sie 30, 2014 21:37
Lokalizacja: Rybnik

Post » Sob paź 04, 2014 23:37 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Strażnicy tak powiedzieli???
To (sorry) jakieś tumany... na prawdę nie chcę nikogo obrażać, ale nie wiem jak to inaczej określić.

Aż sobie poczytałam ustawę o ochronie zwierząt.
Wynika z niej jasno, że to GMINA MA OBOWIĄZEK ZAPEWNIĆ OPIEKĘ KOTOM WOLNO ŻYJĄCYM, W TYCH ICH DOKARMIANIE - Art 11 i 11a.
Poza tym Art 21 mówi jasno, że zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu (z wyjątkami wskazanymi w ustawie, ale one tutaj nie mają miejsca).

Znalazłam też ciekawe stwierdzenie na stronie jednego z TOZów, że "wyłapywanie kotów, płoszenie, zakazy karmienia jest zabronione i jest kwalifikowane przez polskie prawo jako znęcanie się nad zwierzętami".

Daj mi Beatko czas do poniedziałku, pogrzebię w orzecznictwie sądowym i poszukam wyroków w podobnych sprawach....
Poszukam też fundacji w Twojej okolicy i wykonam parę telefonów, jeśli pozwolisz.

Aż mi się farbowany blond włos zjeżył na głowie :evil:
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Nie paź 05, 2014 0:45 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Szczerze, to ja bym sie troche bala isc w zaparte, ze wzgledu na bezpieczenstwo tych kotow wlasnie.
Beata, przykra sprawa :( ale jesli nawet otrzymasz poparcie jakiejs organizacji, nawet jesli bys odpowiednimi paragrafami wygrala w instancji prawnej zszarpujac sobie przy okazji nerwy, to jesli ci ludzie nie chca miec kotow dokarmianych na lub przy swoich posesjach, to chocby dla wlasnego ego moga udowodnic Ci i kotow sie pozbyc w sposob drastyczny. Wystarczy ze zaczna im sypac trutki do jedzenia po Twoim odejsciu. Caly czas nie mozesz tam stac i pilnowac i oni o tym wiedza.

Czy widzialas tam moze jakies bezpieczniejsze i troche odizolowane od ludzi miejsce w poblizu jakies 100 - 200 metrow?
Moze zaczelabys przesuwac jedzenie, tak o 20 metrow dziennie, az dojdziesz do tego wypatrzonego?
Koty za jedzeniem pojda bo sa glodne, i kiedy widza Ciebie to do Ciebie przyjda bo Ci ufaja. Nie zrezygnuja z posilku bo stoi nie tam gdzie zwykle, poki widza Ciebie i czuja jedzenie, dlatego ok. 20 metrow za kazdym razem bedzie ok. W razie zakretu zwolnisz i jeden punkt musi byc na samym zakrecie, zeby one wciaz mogly czuc Ciebie i jedzenie. Jesli 20 to duzo, mozna przesuwac chocby o 10 metrow, wazne zeby codziennie lub co drugi dzien byly coraz dalej od tych ludzi ktorzy chca sie ich pozbyc.
Male tez przeniosa, kocie mamy spokojnie male poprzenosza, po jednym - jak juz stolowka zatrzyma sie w bezpiecznym miejscu i znajda tam jakies miejsce nadajace sie na schronienie, to poprzenosza tam swoje male :)

Powaznie, to sie da zrobic, ja moim dziczkom w Norge w ten sposob przenioslam stolowke kilkadziesiat metrow, kiedy sasiedzi zaczeli szumiec.
Nawet jesli w akcji przenoszeniowej beda mialy punkty stolowania pod innymi posesjami, to zanim nowi ludzie sie zdenerwuja, koty juz beda przesuniete kawalek dalej, i tak po trochu az do bezpiecznego miejsca. Moze warto pomyslec o tym, zanim zaczna sie ew. szarpanki urzedowe...?

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie paź 05, 2014 9:25 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Wolałabym nie pisać, jaka to ulica w obawie o koty - bo różni ludzie mogą ten wątek czytać :(
Kasiu - dziękuję za pomoc :1luvu:
Inka... Ja też nie chcę żadnych batalii, sądów, chcę tylko, żeby koty mogły spokojnie bytować i jeść w swoim miejscu :( Niedawno próbowałam przenosić jedzenie temu właśnie stadku pod inny opuszczony teren - po dwóch dniach ktoś się zwiódł i jak tylko poszłam, wyrzucał od razu jedzenie :( To są same przywatne posesje, jedzenie chowam im w krzaki na opuszczonej posesji, nie ma bałaganu, nic nie widać, koty siedzą na tym jednym ogrodzie, gdzie nikt nie mieszka, nikomu nie wadzą, a jednak :( Chciałabym, żeby przeniosły się do tego drugiego stadka, ale przy tym miejscu są dwa psy (łagodne), a one się boją, bo są dzikie :( I zresztą tam też wszyscy atakują prócz tych jednych jedynych ludzi na tyle domów... Myślę, myślę - trochę dalej są garaże, ale tam też masa różnych ludzi... Jestem na razie w kropce :cry:
Obiad dostaną pod wieczór, żeby te godziny zmienić...
Im chodzi przede wszystkim o to, żeby koty nie dostawały jedzenia... Kilku mądrych stamtąd już mówiło, że koty mają myszy i nornice łapać :evil:
Inko - ja na tej ulicy karmię koty od ponad 3 lat, nigdy nie posunęli się do trucia czy innych strasznych metod, a gdyby mieli taki za miar, to myślę, że już dawno by to zrobili :( może nawet nie dzwoniliby na sm...Raczej nie chcą, żeby je karmić i o to chyba te nagonki.. Dziękuję Ci <3 za radę o tym przenoszeniu, jedna dziewczyna też dała pomysł o walerianie, tylko nie wiem,gdzie przenieść... :(
kicikicimiauhau
 

Post » Nie paź 05, 2014 10:23 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Racja, kici, faktycznie gdyby na sile chcieli sie kotow pozbyc w jakikolwiek sposob, to mogli to zrobic juz dawno.

A Ty wiesz, ktorzy to dokladnie sasiedzi sie tam burza? Wielu ich jest, czy tylko paru?
Moze by sie dalo jakos ludzi zalagodzic, z kwiatkiem przyszurac i podziekowac za okazane zrozumienie i serce dla glodnych zwierzat (znaczy nie wspominajac o Strazy Miejskiej), no ogolnie zeby sie ludzie dobrze poczuli i opuscili sciezke wojenna...?
Cala laurke by mozna strzelic, czyli jakas piekna kartke od milosnikow kotow na miau, i piekny bukiet do tego, zeby im doreczyciel podjechal elegancko i szurnal z kwiatami pod drzwi, i zebys Ty nie musiala sama tam biegac i sie kajac.
Moze to jakos dobrze zadziala, bo raz: zburzy wyobrazenie, ze to "taka jedna narwana" tu przychodzi i zobacza ze nie jestes w tym sama, a dwa: my ogolnie jestesmy tak skonstruowani, ze wolimy poklepanie po ramieniu niz zeby ktos robil nam naprzeciw i czasami konflikt zmienia sie w sztuke dla sztuki, ze nie popuszcze i juz. Wiesz, dlatego tak sobie pomyslalam, bo gdyby te koty naprawde tak im przeszkadzaly, to juz dawno by robili te ruchy ze straza miejska, albo wyrzucali miski za kazdym razem czy cos w tym stylu, a z poprzedniego Twojego watku wynika ze te starcia tak stopniowo rosna na sile. Myslisz, ze daloby sie pogadac z tymi ludzmi...?

Tak tylko kombinuje, z wlasnych doswiadczen z dokarmiania dziczkow.
U nas bylo tak, ze zebranie zrobili we wspolnocie, ze koty sikaja i smierdzi i w ogole ludzie tam trzymaja rowery i koty maja zniknac.
Srodek zimy byl, koty glodne, i poszlam z czapka w reku czy pod schodami do parkingu bedzie ok i jakos przeszlo. Tylko ze tam byli w wiekszosci ludzie mlodzi, plus ja tez mieszkalam w tej kamienicy, u Ciebie jest troche inna sytuacja.

To moze ktoras z tych organizacji, tak jak Dziewczyny radzily? :)

Cudna sesja foto Szpiegusia, on jest rozkocha max :1luvu:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie paź 05, 2014 11:07 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Inko,Straż Miejska powiedziała,że chodzili po mieszkańcach posesji i ani jeden nie był za :( Nie wiem czy da się ich przekonać...jak ktoś nie ma serca do zwierząt...a te kwiaty to niewiem czy dobry pomysł,i tak tego nie docenią...szkoda Inko się wykosztowywać dla takich ludzi...ile by było jedzonka dla kotów,które są w potrzebie...
Piszę pismo do Urzędu Miasta do prezydenta Rybnika,ale niewiem jak to ładnie napisać...gdyby się znalazł Ktoś obeznany...nie umiem myśleć :(
kicikicimiauhau
 

Post » Nie paź 05, 2014 11:55 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Kwiaty i laurki nic nie dadza. One moga pomoc w przypadku ludzi myslacych.
A tu, jak widac, mroki sredniowiecza :? Za to jak szczury zaczna latac po osiedlu, bedzie placz i zgrzytanie zebow :?
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie paź 05, 2014 12:48 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Erin,tak jest ci ludzie nie chcą tam kotów...a koty nie chcą przejść gdzie indziej...tam nawet nie ma miejsca,wszędzie ogrody i wszędzie nienawiść do mnie i do kotów :( a do tego drugiego stadka nie chcą dojść...
Niewiem co będzie dalej,ja napewno nie odpuszczę,będę karmić nadal...mimo gróźb i nagonek...
kicikicimiauhau
 

Post » Nie paź 05, 2014 13:25 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Macie rację dziewczyny, że ugoda i porozumienie obustronne to najlepsze rozwiązanie.
Jednak z tego co ja czytałam o takich sytuacjach jest to bardzo trudne do osiągnięcia, wręcz niemożliwe, dlatego warto przejrzeć ewentualną drogę administracyjną i sądową.
Podobną sytuację śledziłam w Tarnowie, ale stroną była cała Fundacja a nie jedna osoba...

Beatko pamiętaj - nikt nie ma prawa Ci nic zrobić za dokarmianie kotów !
Problemem są tylko te prywatne posesje, gdyż faktycznie właściciele mogą sobie nie życzyć Twojej obecności ALE nie mogą i nie mają prawa wypędzać kotów tam żyjących.

Jeśli chodzi o pisma urzędowe itd to wypadłam z wprawy, ale zaraz coś pogrzebię i pomyślę :ok:
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Nie paź 05, 2014 14:18 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Dziewczyny ja nie chcę walczyć w sądzie,chciałabym zgody,dać jeść i zmykać...ale do Urzędu Miasta do prezydenta złoże pismo,odnośnie wizyty u mnie sm napiszę jakim prawem koty mają być wyłapane,że kotów wolnożyjących zdrowych nie wolno wyłapywać w myśl ustawy ? I że te koty są pod opieką miasta,bo miasto wydaje mi talony na sterylizację,koty nikomu nie zagrażają ,są zadbane...takie pismo,aby sm się ode mnie odczepiła :evil: i żeby dali mi spokój i nie nachodzili mnie :(
kicikicimiauhau
 

Post » Nie paź 05, 2014 14:45 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Beatko bardzo mało prawdopodobne, że ta sprawa w ogóle trafi do sądu, nie martw się !
To jest takie straszenie po prostu, byś Ty czuła niepokój, zwykły straszak.

Raczej skończy się na kilku pismach administracyjnych, warto też zerknąć jakie uchwały ma rada miasta w sprawie kotów wolnożyjących.

Oni Cię straszą po prostu a co mnie najbardziej przeraża, że wykorzystują do tego tumanowatych strażników miejskich.

Może uda się załatwić sprawę jakimś kompromisem :ok: :ok: :ok:
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Nie paź 05, 2014 15:59 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Ja szczerze mówiąc obawiam się, że jakas laurka, kwiaty itd, może zostać przez tych ludzi odebrane jako przyznanie się do winy i błędu i przepraszanie za to. a przecież wcale tak nie jest, nie Beata jest tu winna i nie ma powodu, aby się korzyć przed nikim. Może dobrym rozwiązaniem byłoby zorganizowanie z dzielnicowym takiego zebrania mieszkańców ulicy i porozmawianie na spokojnie, z powołaniem się na przepisy itd?
♥ Tosia ♥ razem od 24.11.12
klik -> http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=165788

Obrazek Obrazek

vanesia1

Avatar użytkownika
 
Posty: 6557
Od: Sob gru 08, 2012 12:38

Post » Nie paź 05, 2014 16:12 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki...

Ania, dobry pomysł, ale niestety z doświadczenia wiem, że niektóre osobniki uważają swoje racje za ważniejsze od przepisów... 8O
Można kodeksami i ustawami komuś machać przed nosem a i tak nic to nie podziała.

Pamiętam jak ja miałam lata temu osiedlowe przygody, jak jeszcze całą rodziną mieszkaliśmy w bloku z Dragonem - owczarkiem niemieckim.
Dragon miał generalnie wszystko w czterech literach na spacerze i nie ubierałam mu kagańca (może powinnam, ale po co... znałam obowiązujące przepisy a mój pies był łagodny, posłuszny, trzymany krótko na smyczy).
Przyczepiła się do mnie pańcia (taka szalona) z bloku obok, że chodzę po osiedlu z POTWOREM bez kagańca i nasłała na mnie policję :lol:
Jak mnie kiedyś spotkała to pyskowała, odgrażała się, że była u straży miejskiej i jej tam powiedzieli, że owczarki niemieckie muszą mieć kagańce (bzdura, wtedy nie figurowały na liście psów szczególnie agresywnych, a uchwała rady miasta mówiła jasno, że obowiązek dotyczy tylko tych ras).
No i pewnego słonecznego dnia policja mnie z Dragonem na spacerze dorwała (prawie z krzaków wyskoczyli). Powiedziałam co i jak, przytoczyłam zapisy uchwały (których nie znali oczywiście), zrobili zdziwione miny, wygłaskali Dragona i przeprosili...
Od tej pory kobita spuszcza wzrok jak mnie widzi...

Sorry, że się rozpisałam... to tylko przykład jacy ludzie potrafią być wredni i nie liczą się z żadnymi przepisami.
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 116 gości