Koci "trójkąt": Kropcia nie żyje. Adolfina w dt

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 29, 2014 12:22 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Kropcia została uśpiona - tak, jak Kasia i Bisia.

W sobotę około 14-tej wypogodziło się i gdy wróciłam z lecznicy z kroplówkami dla Kropci, koty wyszły do ogródka. Kropcia była dużo słabsza niż poprzedniego dnia, ale przebywała w ogródku ponad 4 godziny. Posiedziała i poleżała sobie w słonku we wszystkich tych miejscach, które najbardziej lubiła: na murku - z brzegów i pośrodku, pod ogrodzeniem i w rogu tarasu. Chodzenie męczyło ją bardzo. Wiedziałam, że nie można już dłużej czekać na cud. Przygotowałam transporterek tak, aby go nie widziała.
Wróciła do domu tuż przed zachodem słońca i położyła się pod kanapą. Zajrzałam do niej i w jej oczach zobaczyłam, że ona też już wie.
Poszła do domku w drapaku, a ja położyłam się na kanapie. Zawołałam ją do siebie, a ona przez chwilę jakby się zastanawiała, lecz potem wyszła z domku, wskoczyła na kanapę i położyła się zwinięta w kłębek i wtulona we mnie tak, jak to zawsze robiła. Leżałyśmy tak prawie 3 godziny. Głaskałam ją i mówiłam jej jaka jest piękna, mądra i kochana. W międzyczasie umówiłam się z taksówkarzem i z lecznicą, że przyjedziemy między 22 i 23-cią.
O 22-giej zaniosłam ja do transporterka i pojechałyśmy. W taksówce głaskałam ja i uspokajałam, żeby się nie bała, że znowu ją zostawię pod jakąś kroplówką, ale oczywiście bała się.
W lecznicy wtulała się w kocyki w transporterku, więc głaskałam ją nadal i pocieszałam, że to będzie tylko zastrzyk i że tym razem jej nie zostawię.
Wetka zrobiła zastrzyk znieczulający szybko, żeby Kropcia nie musiała bać się dłużej, a właściwy lek podała w formie wlewu dożylnego w tylnej łapce.
Wetka powiedziała mi także, że lepiej by było gdybym wyszła poczekać na korytarz i nie patrzyła na to, ale ja byłam do końca ze wszystkimi swoimi kotami, więc tym bardziej nie mogłam opuścić Kropci, której to obiecałam.
Ciałko Kropci zostało w lecznicy, owinięte w jej kocyk.

Kropcia była ze mną prawie 10 lat.
Bardzo trudno będzie żyć bez niej.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 12:36 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Naprawdę Ci współczuję. Mój Zamuś także został uśpiony, lecz był ze mną zaledwie parę miesięcy. Mimo, to nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nie ma go z nami. A co masz powiedzieć ty, skoro Kropcia była z tobą prawie 10 lat :placz:

Lukas77

Avatar użytkownika
 
Posty: 36
Od: Nie wrz 28, 2014 18:04

Post » Pon wrz 29, 2014 12:48 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Lukas77 pisze:Naprawdę Ci współczuję. Mój Zamuś także został uśpiony, lecz był ze mną zaledwie parę miesięcy. Mimo, to nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nie ma go z nami. A co masz powiedzieć ty, skoro Kropcia była z tobą prawie 10 lat :placz:

Parę miesięcy także wystarczy, aby przywiązać się tak, że już nigdy nie zapomni się biednego stworzonka.
Po wielu latach jest trudno się rozstać, bo było się razem tak długo, a po kilku miesiącach jest jeszcze trudniej się rozstawać, bo było się razem za krótko. Wydaje się człowiekowi, że ma przed sobą wiele dobrych lat z kochanym zwierzątkiem, a tymczasem otrzymuje od losu tak niewiele.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 14:14 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Podziwiam Cię, że potrafiłaś podjąć tą decyzję w tak zdroworozsądkowy sposób i ze to tak opisujesz. Ja chyba jestem egoistką ,bo nie byłoby mnie stać na takie coś, nie dałabym poprostu rady :(
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Pon wrz 29, 2014 15:34 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Kropciu [']
Bardzo współczuję. Dałaś jej wspaniałe 10 lat.
[

kasumi

 
Posty: 2562
Od: Pt sty 15, 2010 23:19
Lokalizacja: Kraków Bieżanów

Post » Pon wrz 29, 2014 16:07 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Goyka pisze:Podziwiam Cię, że potrafiłaś podjąć tą decyzję w tak zdroworozsądkowy sposób i ze to tak opisujesz. Ja chyba jestem egoistką ,bo nie byłoby mnie stać na takie coś, nie dałabym poprostu rady :(

Ja też nie daję rady - serce mi wysiada, słabo robi mi się co chwilę.

Ale w przypadku ostatniego stadium PNN eutanazja jest jedynym wyjściem, jeśli nie chcemy, aby nasze zwierzę umierało w mękach.

Z tym, że wtedy, kiedy weci starali się skłonić mnie do podjęcia tej decyzji, było za wcześnie (według mnie i jestem pewna swojej oceny sytuacji).
Kropcia jeszcze chciała żyć, jeszcze chciała przebywać w ogródku, a w lecznicy wszelkimi siłami starała się dostać do transporterka, aby wracać do domu. Zależało jej na życiu mimo, że już była w ciężkim stanie. Nie wiem, jak to się stało, że nastąpiło takie załamanie pracy nerek pomiędzy 3 a 10 września (może to była tylko chwilowa poprawa, a nerki już wtedy pracowały ostatkiem sił), ale Kropcia jakoś to wszystko wytrzymywała. Ja czekałam na ten moment, kiedy ona zrozumie, że już nie ma powrotu z tej drogi. Zwierzęta doskonale to wyczuwają.
Nie mogłabym wywlekać jej z domu na siłę, upychać broniącą się w transporterku, gdy dla niej życie nadal trwało normalnie mimo cierpień. Czekałam na tę chwilę, kiedy dla niej wszystko przestanie mieć znaczenie, poza tym jednym - aby cierpienie się skończyło. I ta chwila nadeszła w sobotę.

W dniu, w którym została uśpiona Kasia, jeździłam z nią do lecznicy 2 razy. Około południa nie zdecydowałyśmy się z wetką na uśpienie, mimo, że stan Kasi był właściwie beznadziejny, bo Kasia jeszcze walczyła: broniła się przed mierzeniem temperatury, miauczała ze złością. Ale kilka godzin później Kasia już tylko leżała z cierpieniem w oczach i narastającą niewydolnością krążenia i było jej wszystko jedno, co nią robimy. Została uśpiona przed 22-gą tego samego dnia.

Piszę to wszystko, aby pokazać tym, którzy się tego obawiają, że jako opiekunowie naszych zwierząt mamy za zadanie uchronić je przed cierpieniem na wszystkie możliwe sposoby i że jeśli eutanazja jest tym sposobem, to nie bójmy się zdecydować się na nią. Czy lepsza byłaby śmierć przez uduszenie, z wnętrznościami poparzonymi mocznikiem?
A tylko taki niestety mamy wybór przy tej chorobie.

I lepiej przemyśleć wszystko wcześniej, przygotować się na różne ewentualności, aby oszczędzić umierającemu zwierzęciu dodatkowego stresu, jaki możemy spowodować naszym strachem i zdenerwowaniem.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 16:12 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

kasumi pisze:Kropciu [']
Bardzo współczuję. Dałaś jej wspaniałe 10 lat.

Tak, chyba było jej ze mną nieźle. Ale tak strasznie szkoda, że nie mogło być tych lat trochę więcej.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 16:39 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 16:39 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 16:40 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 18:18 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

decyzja o eutanazji jest słuszna zawsze kiedy kot cierpi,
właśnie , pewnie wkrótce będę musiała ją podjąć,
wszystko będzie wiadomo jutro, :cry:
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 29, 2014 18:21 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

Wszystko, co piszesz, to prawda. Nie zmniejsza to bólu po stracie, ale ważne jest, że zdajemy sobie sprawę z naszej odpowiedzialności nie tylko za dobre życie kota, ale i za jego w miarę możliwości godną, spokojną śmierć. Kropcia miała u Ciebie jedno i drugie.

Zawsze jest za wcześnie.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon wrz 29, 2014 18:22 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

wiesiaczek1 pisze:decyzja o eutanazji jest słuszna zawsze kiedy kot cierpi,
właśnie , pewnie wkrótce będę musiała ją podjąć,
wszystko będzie wiadomo jutro, :cry:

Ogromnie Ci współczuję.
Nieuleczalna choroba zwierzęcia i wszystko, co się z tym łączy, potrafi zdewastować człowieka totalnie.
Biedny kotek.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 29, 2014 18:28 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

mb pisze:
wiesiaczek1 pisze:decyzja o eutanazji jest słuszna zawsze kiedy kot cierpi,
właśnie , pewnie wkrótce będę musiała ją podjąć,
wszystko będzie wiadomo jutro, :cry:

Ogromnie Ci współczuję.
Nieuleczalna choroba zwierzęcia i wszystko, co się z tym łączy, potrafi zdewastować człowieka totalnie.
Biedny kotek.

mój Zorcio będzie jutro miał zdjęcia rtg główki, pod kątem nowotworu, na tomografię w obecnej chwili mnie nie stać,
dziś już nie chciał jeść, karmię go strzykawką, ale to jest straszne dla niego, broni się jak szalony, zaciska pyszczek,
przez moment miał drgawki i nie mógł utrzymać równowagi,
wolałabym żeby umarł cichutko w domu, naprawdę :cry:
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 29, 2014 18:43 Re: Koci "trójkąt": Kropcia, Tysia i Czaruś. Kropcia nie żyj

weatherwax pisze:Wszystko, co piszesz, to prawda. Nie zmniejsza to bólu po stracie, ale ważne jest, że zdajemy sobie sprawę z naszej odpowiedzialności nie tylko za dobre życie kota, ale i za jego w miarę możliwości godną, spokojną śmierć. Kropcia miała u Ciebie jedno i drugie.

Zawsze jest za wcześnie.

Tak, zawsze jest za wcześnie na rozstanie z tymi, których kochamy.
A ból jest potworny. I widok tego biedactwa, jeszcze tak niedawno pięknego, dzielnego kota, a w ostatnich chwilach - zrujnowanego fizycznie nieszczęśnika.
Chciałoby się pamiętać tylko to, co było dobre i radosne, ale to nie jest łatwe. Kiedyś będzie łatwiej, ale jeszcze sporo czasu musi upłynąć.

Dawniej myślałam o eutanazji w domu, aby nie wozić kota do lecznicy. Ale obcy człowiek w domu to także stres. Chyba nie da się tego uniknąć.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 10 gości