Ależ pysznie wyglądają te bułeczki, zjadłabym
Milenka, nie martw się zaległościami w szkole, na pewno nadrobi, a zdrowie najważniejsze przecież. Nauczyciele też w miarę rozumieją, że jak dziecka nie było to trzeba dać mu trochę więcej czasu, będzie dobrze.
U mnie ostatnio była taka sytuacja, że dziewczynka przyszła do szkoły ostro chora, strasznie kaszlała, no a że siedzi mi w pierwszej ławce przy samym biurku, to zaczęłam się lekko obawiać o własne zdrowie, przecież dopiero co sama wróciłam z L4, a antybiotyku do końca nie wybrałam bo mi żołądek wykończyło. W każdym razie dołączając do tego chwilowy spory stres w pracy, jestem pewnie bardziej podatna na złapanie czegoś, a ta kaszle i kaszle. Pytam ją, czemu ona w domu nie została taka chora (bo tu już chodzi i o nią samą i o wszystkich dookoła), a ona mówi, że w weekend było z nią tak źle, że aż na pogotowiu była z rodzicami, ale lekarz powiedział, że może chodzić do szkoły. Okna w sali oczywiście pozamykane, bo przecież nie mogę pozwolić, żeby jeszcze ją przewiało... no i zostało mi jedynie wynieść się z mojej miejscówki i otworzyć drzwi do klasy, żeby chociaż trochę powietrza było. A teraz niestety taki moment, że kaszlą i kichają wszyscy. Wczoraj w jednej z moich klas było tylko 8 uczniów, reszta w domu
Trzymaj się i zdrowia dla Młodego!
A jaka fryzurka? Poka, poka.
PS: Beniu, z tą bułką tartą to przeszedłeś samego siebie
