Telefon od załamanej kobiety - Ktoś podrzucił wczoraj na opuszczoną posesję obok naszego domu 3 malutkie kociaki, około dwu-tygodniowe. Dzwoniłam do schroniska, ale nie mogą ich wziąć, skierowali mnie do was. Mam małe dzieci, nie mogę się zajmować jeszcze kociakami. Ktoś musi je zabrać.
Ja - Bardzo chętnie byśmy pomogli, jak w innych przypadkach, ale w tej chwili mamy tyle kotów pod opieką, że nie dajemy rady, a jesteśmy tylko wolontariuszami, nie mamy żadnego dofinansowania i chętnych do pomocy

... po godzinie ...
Ja - Udało się pani załatwić gdzieś pomoc dla tych kociaków ?
Pani - Nigdzie ! Wszędzie dzwoniłam, do urzędu miasta też, urzędnik powiedział, że nie zajmują się kotami. Nie wiem co robić

Ja - Zaraz po nie przyjedziemy, bo do jutra mogą nie przeżyć.
... po godzinie ...
Koty były w kartonowym pudle, ale były tak malutkie, że nawet nie umiały pić mleka z miseczki. Zabraliśmy je do weta, kociaki na szczęście były zdrowe. Nie znaleźliśmy nikogo, kto mógłby się zaopiekować tak małymi kociakami, więc trafiły do mnie i w ten oto sposób zostałem kocim tatą i karmię je co kilka godzin kocim mlekiem przez smoczek



Miarą człowieczeństwa jest stosunek do istot słabszych
Zdarzały się nam przypadki podrzucanych kotów w wieku 4 tygodni, ale wieku 2 chyba jeszcze nie. Odebranie kociaków matce i porzucenie kotów w takim wieku - nie nazwę tego barbarzyństwem, bo obraziłbym barbarzyńców, to kompletny brak sumienia i empatii
