no to mamy już wrzesień...
-----------------
02.09.2014 - Osiedle Matejki, za płotem przy śmietnikuzadzwoniła do mnie
Viola, z którą dwa lata temu
robiłyśmy na w/w osiedlu kocią czystkę
(56 footer)no więc, zadzwoniła i mówi, że idąc rano do pracy zauważyła za płotem trzy malutkie kocie łepki
a przed płotem kotkę, która podbiegła do niej i zaczęła się łasić
i jak to najczęściej u kociar bywa, w torbie miała saszetki i trochę suchego, dała więc kocicy
następnego dnia umówiłyśmy się na 19:oo pod śmietnikiem
kocica już była
kręciła się
można było ją pogłaskać
rozstawiłam majdan
dopiero potem okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo:
- pierwszego kociaka złapałam ja wsadzając rękę w szparę w betonie
- drugiego kociaka złapała
Viola, czyniąc to samo, jeno chwilę później i kawałek dalej
kocica zrobiła się mniej przyjazna
każda z nas zaliczyła po parę pacnięć łapą w łydkę
każda z nas zaliczyła po parę ugruzienień w buta
na szczęście obyło się przelewu krwi
i biegała tak od kontenera z maluchami do naszych nóg
wreszcie
Viola mówi:
- otwórz kontener, może wejdzieprzesunęłam kociaki do tyłu i ostrożnie uchyliłam drzwiczki
kocica zajrzała i znowu zabrała się walenia i gryzienia nas po nogach
no to zamknęłam, by po chwili znowu otworzyć już trochę szerzej
kocica zajrzała trochę głębiej, i...
Viola ją wepchnęła do środka
ja zatrzasnęłam drzwiczki
-
o qrwa! - prawie równocześnie nam się z ust wyrwało
ref. trzęsącymi się łapkami zapaliłyśmy papierosa
najpierw jednego, by po chwili już na spokojnie wypalić następnego
zajrzałyśmy za płot
a właściwie za dwa płoty
pierwszy betonowy (od strony śmietnika), drugi druciany (od strony budynku Uniwersytetu przy ul. Tamki)
trzeci kociak przepadł jak kamień w wodę

zrobiło się już późno, więc musiałam się spieszyć z
towarem do
Tropaoto w/w towar a już w
Lecznicy

po lewej małe czarne chowające się za kontener
wieczorem
Viola obdzwoniła wszytskie karmielki z osiedla, co by nie karmiły
Kociaka zza Płotu03.09.2014 - Osiedle Matejki, za płotem przy śmietnikuprzyszłyśmy z majdanem
(na szczęście zostawiłam go u Violi w piwnicy)za płotem
Kociak zza Płotu dostał michę...
telefony nie pomogły lub tej karmicielki nie mamy na naszej liście
Osiedlowych Karmicielek (druga wersja bardziej prawdopodobna)zaczęłyśmy
kiciać i zaglądać między betowe szpary
ze trzy metry od pełnej michy wypatrzyłam dwoje burych uszu
zawołałam
Violępo cichutku wsadziłam rękę w szparę od
doopy strony kociaka
w tym czasie
Viola wsadziła rękę od strony burych uszu
kociak zaczął się powolutku przesuwać w moją stronę
a ja zaczęłam powolutku wsadzać rękę coraz głębiej
w pewnym momencie zdałam sobie sobie sprawę, że jeśli przecisnę łokieć, to Go złapię, ale ręki już mogę nie wyciągnąć
(jak błyskawicę zobaczyłam obraz strażaka w pełnym ekwipunku z młotem do betonu rozwalającego płytę i mnie trzymającą w zaciśniętej dłoni, rzucającego się ze strachu i wrzeszczącego w niebogłosy, malca)przestałam wciskać rękę
kociak znowu się trochę przesuną w moją stronę
załapłam za tyłek
a właściwie to prawie złapałam, bo z wrzaskiem sp...ił
z trudem wyjęłam podrapane przedramię ze szpary
wstałyśmy z kolan
ref. trzęsącymi się łapkami zapaliłyśmy papierosa
najpierw jednego, by po chwili już na spokojnie wypalić następnego
zajrzałyśmy za płot
a właściwie za dwa płoty
pierwszy betonowy (od strony śmietnika), drugi druciany (od strony budynku Uniwersytetu przy ul. Tamki)
trzeci kociak znowu przepadł jak kamień w wodęposzłyśmy do
Violi napić się piwa i przygotować kartkę do powieszenia z inforamcją dla tajemniczej karmicielki
04.09.2014 - Osiedle Matejki, za płotem przy śmietnikuprzyszłyśmy, tym razem bez majdanu
kartka była na miejscu

i jedocześnie plan sytuacyjny
Viola zabrała kurzęcą wątróbkę
ja na przynętę jednego z kociaków
zaczęłyśmy nawoływać
Kociaka zza Płotu nie ma
kociak w kontenerze milczy jak zaklęty
myślę sobie, że może zacznę Go szczypać, ale pomysł upadł zanim zaczęłam go wprowadzać w życie
właściwie nie mamy pomysłu
Viola poszła od strony ul.
Tamki, zobaczyć jak to wygląda z tamtej strony
ja zadzwoniłam do
bordo:
- co mamy robić?bordo:
- jak to co, masz miauczeć!zaczęłam wydawać chrapliwy dzięki do słuchawki
- nie tak! to ma być miauczenie kociaka, a nie skrzek żabypoprawiłam się
zaczęło wychodzić
bordo jeszcze powiedziała żeby wyjąć kociaka z kontenera i przystawić do płotu
więc złapałam za skórę na karku
ścisnęłam pacle na skórze tak mocno aż mi kostki pobielały, a u kociaka pojawił się szeroki uśmiech
bo jak sobie wyobraziłam, że mi się wyrywa, to aż mi się słabo zrobiło
kociak na szczęście nie miał zamiaru nigdzie uciekać
wykonał prawidłowy zwis transportowy i tak zastygł z tym swoim uśmiechem ledwo mieszczącym się między uszami
wsadziłam mu łepek w szparę i miauczę
jest!
zza płotu wróciła
Violaumazała sobie dłoń w kurzęcej wątróbce
położyła trochę tuż zza płotem
wsadziła umazaną dłoń
czekamy
podszedł
podszedł tak blisko, że wystarczyło opuścić dłoń i chwycić
Viola jednak się przestraszyła, że może się jej nie udać
zamieniłyśmy się rolami i przez chwilę uśmiech na pyszczu kociak znikł
by zaraz pojawić się znowu, tym razem za sprawą uścisku
Violiumazałam się tym razem ja
czatujemy
po chwili się pojawił
spojrzał na nas
spojrzał na uśmiechniętego kociaka
(pewnie zastanawiając się jak mając taki grymas na pyszczku można jeszcze miauczeć)i zaczął podchodzić do wątróbki
powąchał moje palce, ale na szczęscie uznał, że może i pachną wątróką, ale niewątpliwie wątróbką nie są
kiedy jego drobniutki kark znalazł się tuż pod moją dłonią, chwyciłam...
złapałam
nie puściłam, mimo że wił się jak przysłowiowy piskorz i darł się jak by go ze skóry obdzierali
zamiast ugryźć mnie w palce ugryzł się w łapkę
wstałyśmy z kolan
szybko wsadziłyśmy oba do kontenera
ref. trzęsącymi się łapkami zapaliłyśmy papierosa
najpierw jednego, by po chwili już na spokojnie wypalić następnegoodtańczyłyśmy jakiś taniec tryumfalny
znowu zapaliłyśmy
dałuśmy sobie buzi
przybiłyśmy piątkę
i darłyśmy się
hurra!znowu zapaliłyśmy
i wreszcie ja pognałam do
Tropa, a
Viola do domu
niestety nie było jak robić zdjęć
no bo albo kociak albo wątróbka zajmowały mi palce
ale mam za to zestaw z dt:

pierwsza

druga

i amator wątróbki, czyli ten trzeci
-----------------
po paru dniach
Ania zabrała je z
Tropa i poszły do adopcji
-----------------
tradycyjnie Dzięki Wielkie dla tych, bez których by się akcja nie powiodła!-----------------
... mry!