Allegro faktycznie zestresowana byłam pewnie bardziej niż Majka

bałam się, że trafię w sierść i wszystko spłynie po futrze, że Majeczka będzie się wyrywać i nie pozwoli mi na kolejne podejście, że odgryzie mi palucha itp.

Na szczęście obydwie żyjemy. Kotecze odkręciłam wodę w kranie bo baaardzo ją to interesuje i tak się zapatrzyła, że nawet się nie zorientowała, że już po wszystkim

Ufff...
2 łapki wyglądają już normalnie, 2 jeszcze opuchnięte w stawach. Wetka mówiła, żeby się tym nie martwić bo to zejdzie po kilku dniach. Po zastrzykach Majeczka zjadła wreszcie jak szanujący się kot czyli całą saszetkę mokrej karmy. Udało mi się w niej przemycić trochę beta-glukanu. Niestety język dalej bardzo czerwony

na tej nadżerce pod noskiem nie widać już świeżych ran, zrobiły się strupy

Tolfine mamy jeszcze na 2 dni, antybiotyk do piątku, potem zobaczymy co powie wetka.
No i jeszcze świerzba Majka ma okropnego. Dostałam preparat do wlania jej do uszu (nie pamiętam nazwy), muszę jej to jeszcze dziś podać. Znienawidzi mnie kot, jak nic.