O TEMPORA, O MORES.....
W miasteczku mym ukochanym dziś byłam. Wuj z tym ze palma niesamowita jest jak na Rivierze nie przymierzając. Nieważne ze słonko chciało mi wypalić mózg spod czachy. Nieważne ze wodociąg jest we wiosce już od zeszłego roku. Ważne jest ze myć się nie ma potrzeby. No śmierdziało w busie. Nie wiem czym i nie wnikam bo po minucie moje receptory węchowe popukały mnie w ramie wcisnęły wypowiedzenie do ręki i strasząc sądem dały dyla. Nic to moi mili jestem twarda dupa dam sobie rade przecież to tylko 15 minut jazdy. Chciałabyś głupia....
Wysiadłam z busa naćpana całkowicie prawie jak dr. House po Vicodinie, aczkolwiek przypuszczam ze on miał większą radochę. Poszłam do banku zapłacić haracz. Brnęłam po tej asfaltowo-betonowej pustyni jak jakiś pierdzielony Beduin i nawet żaden pies nie zaszczekał. Wkroczyłam w progi banku Klima. Klimenka. Klimunia..... Się zepsuła, jest psiamać gorąco. W kolejce do okienka stoi dziewczę. Ale jakie...Ma słitasny różowy telefonik w futerzastym wdzianku, długie na dwa metry tipsy tapetę na ryju nałożona szpachlą przez niewprawnego absolwenta szkoły budowlanej o kierunku spawacz konstrukcji drewnianych i szczebiocze, szczebiocze, szczebiocze... Piertolnięta idiotka. Opowiada ona otóż kumpelasi swej jak strasznie potwornie i okropecznie trudno jest jej dobrać kolor lakieru do paznokci do tej nowej słitasnej spódnicy tej co wiesz na sejlu kupiłam w last łiku. Taaa fascynujące miauwa jego mać, naprawdę fascynujące. Zapłać ten rachunek i dali won bo ci gardło przegryzę durna pindo. Ojej nie mam rachunku? Gdzie ja mam rachunek? Proszpani ja nie mam tego rachunku ale tam było pindzesiat peelenow do zapłaty i w numerze konta to były cztery zera pani wie.... Uciekłam stamtąd, chciałabym jeszcze zachować odrobinę zdrowych zmysłów. Pójdę kiedy indziej i zapłacę ten haracz obiecuje..... Albo do innego banku pójdę.W drodze na przystanek przez głowę przebiegła mi myśl :"Boże, Ty widzisz i nie grzmisz???? Dlaczego?!!!!"
I ta cichutka odpowiedz gdzieś na krańcach mej podświadomości:
"Ależ grzmię. Tylko ,co ja ci kobieto poradzę, że plastik nie przewodzi prądu????"
O tempora.
O mores.
O miauwa.....
Możliwe są pewne niedomówienia bo pisałam na szybko w busie wracając do domu

Opowieści jest również druga część ale mam taki bajzel na dysku,że prawdopodobnie trochę to potrwa zanim znajdę, a rzecz traktuje o dziewczęciu przy bankomacie i współtowarzyszach podróży. A potem ja się dziwię, że ludzi nie lubię. A właściwie to nie ja a ktoś się dziwi.... Ehh,życie socjopaty to pasmo bólu i wyrzeczeń jednak jest. Jak znajdę opowiastkę to dorzucę o ile oczywiście się spodoba
