Rtratkie, dziękuję:) Stan Maćka stabilny, medytuje nad talerzykiem:) Ale mruczy.
Zaniepokoiłam się sytuacją Centusia. Nie wiem teraz, czy te 250ml, które podaję codziennie na raz to nie za dużo. Ale gdy daję mniej, od razu jest gorzej.
Mam nadzieję, że już z kotkiem lepiej.
Czarnuszku, Maciek był kilka lat kotem bezdomnym (wiem, bo wypytałam na osiedlu). Ja go pozbierałam rok temu z ulicy po wypadku - i został u mnie. Sądzę, że jadł absolutnie wszystko, więc tu może nie być porównania do diety Czarnuszka.
Nie odważyłam się przestawiać na BARF. Rzeczywiście są dwie szkoły (niemal samo zdrowe mięso/ więcej węgli, niż mięsa), które się wykluczają. Na razie ufam wetowi, który postawił kota na nogi w dwa dni i kazał jeść ryż+tłuste mięso. I tak, przestawiałam z gotowej karmy stopniowo, po troszeczku i pod przymusem.
Nie wiem, nie mam w ogóle doświadczenia, dlatego nie umiem, niestety, doradzić. Ale może Czarnuszek będzie lubił, może jako przysmak dać, odrobinkę? A czy jadał gotowane mięso?
Ja sobie zapisuję, co mój ancymon raczył zjeść, jak się czuł i zestawiam z wynikami badania krwi co tydzień i tak - metodą prób i błędów - mam nadzieję, że jakiś środek złoty znajdę.
Żeby człowiek tak cudował ze swoją dietą, jak z kocią, żyłby pewno z trzysta lat. Ja znowu chleb z chlebem
