...że znalazłby się ktoś, ktokolwiek o wielkim serduchu, kto podjął by się opieki nad kociakiem, który niestety już nigdy nie stanie na tylne łapki?
O Czarku pisałam jakiś czas temu. Sytuacja jest już klarowna - kot ma złamany kręgosłup i przygnieciony rdzeń. Zanim odpowiedni wet zrobił ODPOWIEDNIE zdjęcie i postawiono diagnozę, na operację było już za późno.
Dziś Czaruś ma się dobrze. Czołga się, biega za kotami, łapie muchy, wdrapuje się na kanapę. Nóżkami rusza, nawet ogonek czasem uniesie. Ale potrzebuje ciągłej opieki. Nie jest w stanie sam zrobić siku. Trzeba go 'wyciskać'. Lecz to wbrew pozorom jest bardzo prosta sprawa. Zajmuje mi to półtorej minuty nad muszlą klozetową. I tak 3x dziennie. Kupkę robi sam, ale wiadomo - nie do kuwety. Ma swoje 'majtki', z wymiennymi wkładami, więc sprawa jest już prostsza. Trzeba przewijać.
Problem zaczął pojawiać się, gdy wróciłam 'na pełny etat'. Mam 3 koty. Jeden ze złamanym kręgosłupem to multum pracy. Jak by nie patrzeć, trzeba takiego kociaka myć, przewijać. Czasem z majtek coś wypadnie. Czasem zwieje z rąk i posika się trochę na podłodze. A ja często mam nocki od 22.00 do 11.00 dnia następnego. Wszystko okej, ale potrzeba jeszcze czasu na odespanie. Ale to też do zrobienia. To kot, nie małe dziecko, przyjdzie sam do miski, sam się umyje i położy spać. Jednak często nocki wiążą się z dniówkami i wtedy już nie ma mnie w domu 24h. A to za długo na 'niesikanie'. Za długo na mokry tyłek od moczu.
Mój chłopak powoli traci cierpliwość, do kotów nigdy nie był przekonany a przy decyzji o wspólnym mieszkaniu, nie wspominałam, że będzie z nami mieszkał koci inwalida, zostawiający bobki pod jego biurkiem. Wg weterynarzy, jest to kandydat do uśpienia, jednak to decyzja wyłącznie człowieka, który albo się podejmie tej opieki, albo i nie. Ja już powoli NIE MOGĘ.
Dlatego postanowiłam napisać tutaj - może ktoś ma na tyle CZASU i dobrego serca, że zajął by się cudownym Czarkiem? To wspaniały zwierz. Piękny i kochany. Uwielbia się głaskać, przytulać łapkami, obejmować i rozmawiać. Nie sprawia żadnych problemów [poza chorobą]. Nie drapie kanap, nie jest wredny. Owszem, czasem ma dość tego mycia i zakładania nowych majtek i warczy i się wścieka i wyrywa. Ale nie robi tego złośliwie, On po prostu ma czasem dość...
Kotek jest kastrowany. Mieszka w Brzegu, w woj. opolskim. Mam do niego wszystkie potrzebne 'akcesoria'. I wcale nie chcę go oddawać, kiedy patrzy na mnie tymi swoimi wielgachnymi, zielonymi oczami. Jest najcudowniejszym stworzonkiem na świecie. Ale boje się, że w końcu stanę pod murem, a wtedy decyzja będzie się wiązała z 'żyć' albo 'uśpić'.
Czaruś :
https://www.youtube.com/watch?v=0lDPNBG ... Ug&index=1