LunaKlara teraz to i ja wiem o czym mówisz.

Z dnia na dzień, kotka coraz to bardziej rozbrykana.
Ale niestety, nie zawsze mam takie odruchy. Przeważnie jestem racjonalistą, innymi słowy, świata nie uratuję.
Pewnie samotność odegrała rolę, że wziąłem to to. Póki co nie żałuję i z tego co widzę, nie będę żałował.
Chciałem zwierzaka ale chciałem bardziej psa, niestety przez wzgląd na mój zawód, nie jest to możliwe bym miał psa.
I zrozumcie ta kotka nie będzie moim hobby, ten obszar jest już zajęty. Nie będzie też moją maskotką, właśnie czyjąś była a maskotki się nudzą.
U dyspozytora, gdzie się przyplątała od razu przybiegła i się łasiła do mnie. Widać było, że udomowiona, mamy mnóstwo kotów u nas i nie zachowują się w tak specyficzny sposób.
Wiem, że koty potrafią o siebie zadbać i nie potrzebują niańki. Mam dla niej miejsce, więc mieszka u mnie, tyle dobrego mogę zrobić.
Co do mycia podłogi sądzę, że woda była potrzebna do zmiękczenia podłoża by móc zakopać jedzenie (schować).
Delikatnie namaczała łapkę i mazała po podłodze i tak w kółko, nie widzę tu innego wytłumaczenia. Wiem, że koty potrafią korzystać z narzędzi, bo nie raz widziałem różne takie zachowania.
W tym przypadku, woda musiała do czegoś służyć a do czego naprawdę to tylko ona wie.
Ale właśnie mam pewien dylemat, bo znalazłem ją na parapecie na zewnątrz i nie wiem czy zamykać okno czy nie. Zeskoczyć to zeskoczy ale wejść z powrotem to nie wejdzie.
Zasadniczo nic nie próbowała tylko grzecznie obserwowała, ale nie wiem, czy coś jej do łba nie strzeli.
U weterynarza, który prawdę mówiąc spisał się cienko, przeszła horror, szkoda by było by to wszystko poszło na marne.
Sama droga w plecaku nie była przyjemna, potem stres bo wielko pies przyszedł u weterynarza, no i zastrzyki dopełniły dzieła.
Z powrotem w torbie siedziała cicho jak myszka. Niedługo pchły sobie pójdą w diabły a tak znowu się na bawi dziadostwa.
Ja zasadniczo nie bardzo potrafię komuś/czemuś ograniczać wolność, więc mam takie mieszane uczucia.
Świat jest tylko tak skomplikowany, jak sami go sobie komplikujemy. Nie wiem kto to, tak wymyśliłem.