» Śro maja 28, 2014 19:42
Re: Czesiaczkowy team
Po czterech dniach wymiotów, choroba ustąpiła nieoczekiwanie. Usg, gastroskopia i endoskopia nic nie wykazała. A Jasiek wymiotował śliną, gdy już nie miał czym innym. Nie wiadomo co było przyczyną. No, nic. Ważne że minęło.
Wciąż nie mam czasu na nic, bo doszło mi ważne szkolenie w pracy. Ale dziś udało nam się znaleźć czas i wysterylizować dwie koteczki, które moja koleżanka zabrała z szopki jesienią. Roczne, ale drobniutkie bardzo. Po 2,5 kg od sztuki.
Muszę zaprezentować nowego rezydenta, kocura którego zabrałam z terenu mojej pracy - Bogusia. Znajdę chwilkę to powrzucam zdjęcia. Zabrałam Bogusia, bo obawiałam się, że zakończy żywot pod samochodem. Przebiega tam ruchliwa szosa. Już kilku moich podopiecznych odeszło tam w taki sposób.
No i mała kotka Marysia z nadleśnictwa, którą sterylizowałam wczesną wiosną też została rezydentką.
Tak, braki ogromne. Któregoś dnia nadrobię.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop