
Wreszcie założyłam tu konto, ale do rzeczy.
Rok temu będąc w odwiedzinach u znajomych rodziców zakochałam się w kociakach, które niedawno urodziła im podwórkowa kotka. Trzy maluchy biegały po podwórku zaropione, zapchlone, nieodrobaczone i Bóg wie co jeszcze. To i tak cud że ci ludzie nie pozbyli się 'problemu', do czego się zwykle bez oporów przyznawali, ale wiem, że wiecie, o co mi chodzi. Żal serce ściska, kiedy się słucha takich rzeczy.

Będąc rok po straceniu ukochanej koty, postanowiłam jednak wziąć małego. Od początku wiadomo było, że kot będzie na dworze, ale wtedy i tak było to dla mnie bez znaczenia, chciałam po prostu wziąć już kotka z tamtąd.
Mieszkam na peryferiach miasta, w sumie na takiej półwsi, okolica spokojna, zero błąkających się psów, mały ruch. Rodzice, po doświadczeniach z poprzednimi kotami (podrapane do gąbki skórzane sofy, fotele) nie chcieli by Drakula przebywał w domu niepilnowany. I często nie udawało mi się go przypilnować, w wyniku czego sofy jeszcze bardziej cierpiały. W skutek czego spał, jadł i żył na dworze. Oczywiście ma ocieplaną budę (która zresztą bardzo przypadła do gustu ostatnio dzikiej kotce, która urodziła nam tam 3 czarnuchy), jest zaszczepiony przeciwko wściekliźnie, białaczce itd., odrobaczany co kilka miesięcy, karmiony myślę że należycie. Często 'przemycam' go do mojego pokoju na kilka godzin po szkole, i widać że sprawdziłby się jako kot całkowicie domowy. Martwię się kiedy nie wraca dłużej niż kilka godzin, ale prawie zawsze jest w pobliżu domu, ewentualnie pole naprzeciwko lub ogródek sąsiada. A tymczasem moi rodzice za nic nie chcą go do domu. Kiedy tylko go w nim widzą od razu mówią 'robisz kotu krzywdę' 'przyzwyczai się teraz a w zimę co?' 'wypuszczaj go, teraz'. Kompletnie nie rozumiem ich toku myślenia. Biorą mnie za wariatkę kiedy to mówię jak to koty są absolutnie niewychodzące.
A więc moje pytanie brzmi: Jak przekonać rodziców aby Drakuluś chociaż na noc w zimę był z nami w domu? Argumenty 'Kupię za własne pieniądze kuwetę, przez całą noc będzie ze mną w pokoju' podziałają? Moja mama jeszcze jest do przebłagania, z tatą chyba nie ma opcji.
