Wyszła, wyszła, Coś też wyszło albo zostało
wysznięte, spokój na pokładzie.
U mnie delikatne zamieszanie bo z jednego szpitala wylazłam, a jutro odjazd do Poznania, do drugiego. To znaczy z kotami zamieszanie, opiekę trzeba organizować, a to nie takie proste, ale daliśmy teraz na dwa dni radę.
Mić dzisiaj był na kroplówce, ma się dobrze, wagę trzyma, apetyt dopisuje, ten na życie też
Balbunia raczej już podsypia w domu niż w ogrodzie, idzie zima! Futra się robią coraz gęściejsze i jakby więcej wszystkie jadły
A do ostatniego ciepłego słońca brzuchole wystawiają wszystkie, jakby łapały uciekające lato.
Skończył się czas motyli.
Teraz znosimy do domu ćmy a czasem takie wieeeeelkie pasikoniki, śliczne, zielone. Ostatni miał 16 cm długości i był piękny!
Uratowany i wypuszczony!

Taki był, tylko większy!
http://www.youtube.com/watch?v=uzsT9Ql25Uw