Są naprawdę przerażone... Takie dwie małe sierotki. Na razie prowadzę terapię "przymusowe mizianie". Milka ta bielsza, trzęsie się, ale zaczyna trochę mruczeć. Nuka natomiast prycha, a później śpiewa i zawodzi:) Nie jest zadowolona... Oczywiście rano siedziały po moją sławną kanapą. Z tego co zauważyłam Milka jest bardziej ufna, pomimo tego że bardzo się boi i ucieka. Zobaczymy jak tam dzisiaj będzie, po moim powrocie z pracy.
Ostatnio edytowano Sob lis 08, 2014 22:36 przez GreyBJShy, łącznie edytowano 2 razy
Postępy są, ale małe. Ale i one cieszą... Boją się jeszcze ale nie uciekają już na ślepo w klatce. Raczej spokojnie zmieniają miejsce. Milka nawet da się dotknąć i pomiziać przez kratkę Oczywiście bardzo interesują się rezydentami. Szybko przy nich dojdą do ideału... Szczególnie dzięki Greysi i BJ, którzy są wspaniali... Dzięki nim Shy, która dała mi popalić przez pierwsze miesiące, w końcu jest domownikiem... a nie pustelnikiem podkanapowym
Milka jak się ją mizia słodko mruczy, Nuka przestała żałośnie śpiewać i też pomrukuje . Na rękach nie próbują już uciekać za wszelką cenę... Będzie dobrze
" No i co babo? Patrzysz i tylko patrzysz, przynosisz jakąś luźną papę, wodę i twarde kulki... I co ty sobie myślisz? Może w końcu nas wypuścisz? Zaraz z nudów tą twoją michą zaczniemy o kratki grać..."
OK, ale to "warunkowe wyjście"... Jedna wpadka i z powrotem za kratki...
A ty co? Zostajesz? Dawaj szybko do siostry... sama zabawa i gonitwy...
Kolejna próba wypuszczenia z klatki małych dzikusków zakończona pomyślnie Strasznie się cieszę Nuka, mała przerażona istotka bardzo lgnie do kotków rezydentów. Zabawka z piórkami, kotki domownicy i jej niespożyta energia to recepta na wspaniałe gonitwy i polowania. Jest też bardzo wścibska, a to zwycięża z jej strachem. Milka od samego początku była spokojniejsza od siostry i tak jej do tej pory zostało. Skryła się w małym kątku i obserwowała co się dzieje z ukrycia. Ale później po zaczepkach siostry, też zaczęły się harce W nocy również robiły co chciały Zostawiłam je na wolności . Za pierwszym razem, po takiej nocy miałam duuuużo sprzątania Ale tym razem wszystko było w porządku...Kupki i siusiu w kuwetach, a panny po nocnej imprezce, spały wyciągnięte na kanapie I super dogadały się z rezydentami Ale niestety cały czas są jeszcze wystraszone. Każdy dzień przynosi dobre zmiany i małe postępy. Małymi kroczkami zaufają i pokochają człowieka