Malk pisze:mimbla64 pisze:ASK@ pisze:Agneska pisze:To które miasto ostatecznie zwiedzałyście?

prawidłowe wstawiłam
To tak jak z autem. Jak sobie coś wbiję do łepetyny...
No ale pamiętaj, że Malk Cię pochwaliła jako bardzo dobrego pilota.

potwierdzam

dzięki Dziewczyny za miłą sobotę i wycieczkę

Fajnie było mimo upału.
Foty też fajne.
Dziękuję dziewczyny
Wczorajszy dzień prawie na zawał mi pozwolił zejść.
Wybraliśmy się z maleńtasami do weta na odrobaczenie. Zabraliśmy Kefira na szczepienie. I...padła nam klimatyzacja. Już szwankowałą wcześniej ale odmówiła całkowitej współpracy akuratnie jak dzieci w aucie były. To krótki odcinek ale koty mało nam nie ugotowały się. Szczególnie małe. Janusz mało mnie nie ubił za takie bezeceńskie
pomysła jak podróże do weta.
Ale wsie odrobaczone. Piątka ma zaczerwienione gardła. Odrobaczenie zdecyduje w którą stronę zdrówko pójdzie.
Niestety ,mała Lunka po kilku godzinach leżała jak szmatka, włos stłuścił się a oczki zapaprały. Janusz wrzasku narobił ,że mu się dziecko przez ręce przelewa. Dostała antybiotyk i tolfę + kropelki. Nie czekaliśmy w którą stronę zdecyduje się pójść. Ona malunia bardzo. A taki jeden pół/dzionek załatwił jej boczki wciągając skórę do środka.
Boję się każdego odrobaczenia i majstrowania przy dzieciach.
Oczki posypały się też Amelce, Agaci i Lesiowi.
Dzieciaki ogólnie w dobrej kondycji są. Ważą od 750 do 900. Najmniej czarnuszki .Najwięcej Agacia bo to ona dobija prawie kilograma. Lunka to tylko skromne 650.
Kefir waży prawie 3,85 kg. Jest kotem około półtorarocznym. Zdrowym, pięknym i charakternym-jak to stwierdziła wetka. Zaliczył kucie. Ma książeczkę i można startować z poszukiwaniem domku.
Fajny jest ale podejmując próby rządzenia w stadzie naraża się na lańsko. O dziwo wie ,że jest Kefirem. Zagaduje. Nie boi się obcych. W nocy spał na mnie, za mną, pode mną, obok... Straszny lizus i udeptywacz z niego. Pogoda sprzyja takim amorom

bo jak kot doklei się to trudno go potem oderwać.
Milady też dostała Milbamax i na piątek jesteśmy umówieni na szczepienie i badania. Bardzo wyładniałą malunia. Sierść poprawiła się. Choć sterczą jej złachane kłaki wyłażące stadami na zewnątrz. Nadal jest drobną kobietką ze sporym brzuniem. Płoszy się nadal.
Zapowiada się kolejny dzień upału. Ja opalaczka z uwielbienia patrzeć na to złośliwe ,parzące słońce nie mogę. Moje ciałko także nie wytrzymuje tych temperatur. O stanie umysłu nie wspomnę. Parują resztki szarych komórek.
Wczoraj wychodząc od weta znów nie przy naszym aucie stanęłam. Dopiero brak horyzontu, bo było większe ,mnie uświadomił. Przy naszym stał Janusz i oczami przewracając kręcił głową. Recydywa ze mnie. Oj, recydywa gapiowska.