Agneska pisze:no tak, o tym potencjalnym nie wspomniałaś![]()
i tak dziw, że przez dwa tygodnie buszowania po okolicy nie wpadł na Ciebie wcześniej
ech, życie...
Jak się liczyc nie umie to się tak ma. Ciężko logistycznie będzie. Bardzo. Już mnie przerażenie powala. A jeszcze kilka niepewnych bytów na podwórku jest. Buraś spod krzaka siedzie dzielnie co ranek i czeka na śniadanie. Chudy jest. Postawiłam tam mu miskę z wodą. Oprócz mokrego dostaje i suche. Odchodzi jak wsio zeżre a jak nie to drzemie w pobliżu.
Płowy buraś i kłopotliwy czarny też jest.Ten drugi odgania mi dzieciaka od miski.Wypłocha biało-rudego nie widziałam ale jedzenie znika.
Mnie też dziwi fakt, że nie wlazł na mnie wcześniej. A jeszcze bardziej ,że wszystko wiedziało i palcem nie kiwnęło. Ciepło jest ale to nie znaczy,że ufny kot winien szwendać się po podwórku. Od przedstawiciela szanownej instytucji usłyszałam,że to fajny kot do adopcji i...szkoda go na podwórku. Ja jestem jedna a tam kilkadziesiat członkiń z małą ilością swoich kotów. Nigdzie chłopak nie znalazł przytuliska.
A bardzo swojony jest.Barankujący, mruczasty, mizialski... Tylko niewyględny z powodu urody. Taki...Mikusiowaty albo Jędrkowy (jeśli Jędrusia ktoś pamięta).