To jeszcze ja dorzucę swoje trzy grosze
Ja jako dziecko miałam okropną alergię prawie na wszystko włącznie z kurczakiem ziemniakami kotami na roztocza wręcz dramatyczną a każdy kontakt z kotem kończył się mega atakiem (puchnięcie oczu, mega katar, drapanie do krwi) jak za dotknięciem magicznej różdżki alergia na kota przeszła mi kiedy mama przywiozła kota z wakacji malutką koteczkę do wykarmienia smokiem pierwsze kilka dni było kiepskich a potem wszystko przeszło i od tego momentu mój, a potem moje koty nigdy mnie nie uczulały obce od czasu do czasu moje nigdy więcej. Pomimo że w wieku nastu lat stwierdzono u mnie astmę oskrzelową choć i po niej już śladu nie ma , pozostało mi tylko uczulenie na czekoladę, orzechy i bakalie.
A teraz o mężu

Ten to dopiero agent również od dziecka alergik ale w sumie tylko na koty, konie i roztocza. W tej chwili pomimo iż tworzymy dom tymczasowy są koty na które wcale nie reaguje nasze osobiste dwa , zazwyczaj małe kociaki są ok, ale nie daj Boże czarny dorosły niewykastrowany kot- po pięciu minutach dusi się, nie może oddychać w te pędy bierze steryd, lek rozkurczający oskrzela, lek antyalergiczny i tak jakoś funkcjonuje choć bywa ciężko. Patrząc na niego doskonale wiem jaki kot może trafić do nas na tymczas....pogromem była długowłosa kota w ruji....poszedł spać do auta.
A teraz kwintesencja mamy troje dzieci, trzy dziewczynki. Kiedy rodziła się najstarsza w domu był pies choć krótko bo to pies teściów był , ale mała od urodzenia przejawiała cały szereg objawów alergii, najpierw wszystko co mogłam wykluczyłam z diety nadal dziecko miało wysypki , zaparcia wymioty. Po dwóch miesiącach głupia posłuchałam lekarki i dziecko dostało preparat mlekozastępczy Nutramigem i wszystko przeszło do czasu rozszerzania diety juz nie wiedzieliśmy co jej dawać jeść a młoda budziła się w nocy z rozdrapaną buzią do krwi, maści takie a takie, kremy leki doustne wszystko na nic dziecko było w strupach i prawie nic nie jadło- masakra. Mając półtora roku testy wykazały alergię na koty, pleśnie i grzyby i roztocza a alergolog kazał dawać sterydy przez rok-powiedziałam dość ani jednego lekarza więcej-po moim trupie dziecko dostanie sterydy przez rok.
W między czasie zaszłam w drugą ciążę, młodej odstawiłam wszystkie leki , dom był sprzątany tylko naturalnymi środkami bez chemii ubranka prane bez chemii a dzieciak jadł eko jedzenie od babci i wszystko wróciło do normy, poza alergią na koty ta wracała jak bumerang doszło do tego że nie mogliśmy odwiedzać dziadków bo dziecko drapało się, kasłało, i kichało, oczy puchły i musieliśmy wychodzić
Trwało to do ósmego roku życia czyli dwa lata temu na wakacjach przybłąkał się do nas mały kotek który wrócił z nami do domu,młoda zaparła się że TEN kot jej nie uczula i tak było, a my śmialiśmy się że to miłość do niego tak zadziałała od tego momentu już żaden kot nigdy jej nie uczulił a alergia nigdy nie wróciła. Maluchy natomiast czyli teraz ośmiolatka i pięciolatka w zasadzie wychowywały się w domu bez chemii, ze zdrowym jedzeniem na piersi do dwóch lat bez mleka krowiego w sumie też do dwóch lat, ale bez przesadnej czystości bez skakania nad nimi że od takiego wieku się je to a tamto od innego, bez wierzenia lekarzom że zwierzęta są złe, bez wciskania kitu że mama ma jeść tylko ryż i kurczaka i że alergia to ZAWSZE wina tego co je mama karmiąca i co.... nigdy nie wykazały nawet cienia alergii na cokolwiek tarmoszą wszystkie zwierzaki śpią z nimi dzielą się jedzeniem z psem i kotami. I w sumie poza tatą który czasem ma mega atak to w sumie nikt w domu nie ma alergii na koty. Dodam że już jakiś czas jak trzeba używam chemii w domu i proszków zwykłych do prania, jemy czasem na mieście świństwa i żyjemy

A za nami naprawdę długa droga alergiczna.
Także w razie co służę radą.