Wiem wiem, długo mnie nie było....Ale musiałam odpocząć psychicznie po ostatnich wydarzeniach....Zamieszkiwanie pod jednym dachem z dwoma kosmitami ( w tym jednym młodocianym ) potrafiłoby chyba wykończyć Hioba.... Maszka ma wybiórcze ADHD i zaburzenia pamięci krótkotrwałej w stosunku do piłeczki i pluszowego tygryska na gumce ponadto wykazuje tendencje samobójcze juz dwukrotnie próbowała się utopić w psiej misce z wodą dziś OMAl jej się to nie udało...Masakra koszmar paranoja. Dziś ponadto doświadczyłam namacalnie kilku plag egipskich. Między innymi zapadły nagłe ciemności ( Masza o poranku ulokowała mi swój włochaty kuper na twarzy), potem była szarańcza albo coś podobnego nie wiem, było duże i zielone i skakało po mojej pościeli ( Artem przyniósł WIELKIEGO ZIELONEGO OBRZYDLIWEGO ROBALA w prezencie dla młodszej siostrzyczki nich się dziecko bawi i polować uczy ) następnie rzeki a konkretnie umywalka spłynęła krwią ( Maszku stwierdziła,że to będzie świetny dowcip wskoczyć mi z pralki na plecy akurat jak nachylałam się nad umywalką w celu porannych ablucji,omal nie połknęłam szczotki do zębów a pasta Colgate ma obrzydliwy smak szczególnie w głębszych rejonach gardła, kociątku deczko omsknęły się pazurki i teraz na szyi mam ślady po tygrysich pazurach w ilości sztuk osiem ) pozostałych plag wyczekuję z utęsknieniem,nie pamiętam wprawdzie jakie one były ale po tym co przeszłam dzisiaj nawet wrzody wszędzie nie są mi straszne....
Nie zmienia to faktu iż w szoku jestem dogłębnym i zastanawiam się czy zaś mi sie pigułki nie pomyliły...Otóż panie i panowie w zeszłym tygodniu mój ślubny małżowin pojawił się niespodziewanie w domu. W sumie muszę przyznac,że mocno sie zastanawiałam co mu powiedzieć w związku z Maszką,że co , szukam jej domu ale słabo mi to idzie? Że nikt jej nie chce? Okazało sie że niepotrzebnie wysilałam mózg...Otóz małżowin ślubny mój stwierdził,że tak brzydkiego i durnego kota jeszcze na oczy nie widział zatem szukanie jej domu nie ma najmniejszego sensu, bo kto takiego durnia przygarnie więc muszę pogodzic się z faktem, że na moją głowę spadnie wychowanie tego upośledzonego kociego podrzutka tak, żeby nie szczał po kątach oraz nie huśtał się na firankach, on zaś jako człek dobrego serca współczuje mi tej roboty..... Umarnęłam. Po prostu umarnęłam.... Nie dość tego, na wieść,że Maszku jak każde dziecko potrzebuje bodźców do rozwoju następnego dnia pojechał do sklepu zoo i zanabył drogą kupna dwie piłeczki z dzwonkiem w środku, pluszowego tygryska na gumce, worek karmy dla kocich juniorów oraz zobowiązał się do wykonania własnoręcznie domku w którym Maszku i Artemu będą mogli radośnie się bawić nie demolując przy tym reszty domu. Ponadto zobowiązał się do nabycia drogą kupna transporterka dla Maszy, ponieważ jak stwierdził- żal patrzec jak się kociak męczy w sportowej torbie a plastikowy kontenerek mogę już z czystym sumieniem oddać koleżance bo w takim grzmocie nasze koty nie będą jeździć do weta bo aż wstyd. Umarnęłam po raz drugi. Po raz trzeci umarnęłam, kiedy małżonek dnia kolejnego zadzwonił do mnie z pytaniem ( a wtedy już był w trasie ) jak się czuje Maszku i czy nie zaszkodził jej środek na robala. Oraz czy ma apetyt. W sumie od mniej więcej tygodnia jestem umarnięta całkowicie... A ja głupia się bałam, że on naprawdę po powrocie zrobi krzywdę Maszce a kto wie czy i nie Artemowi przy okazji, bo przeciez jak 20 lat go znam to cały czas był tylko jeden temat jeśli chodzi o koty. On ich nie cierpi i już, I po jego trupie koty będą w domu mieszkać. Na podwórku proszę bardzo, niech sobie są, mogą łapać myszy ale niech mu się na oczy nie pokazują. Nie wiem co mu odbiło naprawdę.... Chociaż, w sumie, tak sobie myślę,że może ruszył go widok mnie z Maszką na rękach , kiedy to Maszku zadowolone do wypęku ciągnęło z butli wieczorną porcję mleka? Nie mam pojęcia. Ale jedno jest pewne, Masza ma dom. A ja mam drugiego kota. Artem zadowolony, zeszczuplał elegancko, Maszka rozwija się doskonale oboje świrują po domu jak nakręceni, psy przywykły do faktu,że teraz w chacie rządzą dwa koty a ja coraz częściej przemyśliwuje nad tym, czy by ze spaniem nie wyprowadzić się gdzieś pod most do kartonu. Trufla, Artem i Maszka zainstalowały się na moim łóżku i dla mnie zostało naprawdę niewiele miejsca....
P.S. Gdyby ktos z P.T Czytelników dysponował niepotrzebnym kartonem po telewizorze czy lodówce chętnie przyjmę,perspektywa wyprowadzki jest mam wrażenie coraz bardziej realna....
