
Mała Lunka dziś nie jest "normalna". Chyba ją brzuś boli. Nic nie zjadła. Ona i tak jest marudą i niejadkiem ale choć 2 ml jej się wciśnie. Dziś ani grama nie łyknęła płacząc i wyrywając się. Do matki też się dosysa ale nie ciągnie. Rozdrażniona lata od cyca do cyca. Siedzi w kuwetce ,grzebie...ale nic nie leci.A sama już się załatwiała. Popiskuje żałośnie.Temperatra ok. Wymasowałam brzś, utuliłam...siusiu poszło ale ciągle coś nie tak. Wreszcie dałam jej odrobinę nospy w zastrzyk, może pomoże. Janusz wraca to pozerka.
Ogołociłam dziś sklep z gerberków. Przy kasie trzepałam po blacie 20-ką słoiczków.W chwili obecnej 1-den dziennie idzie bo gnoje nie chcą jeść już convy samej. Sobie sama bata ukręciłam bo dłużej sie schodzi .Uciążliwe jest to rankiem gdy czas mało.
Od 3 dni nie przychodzi bura z białym. Martwię się. Pokazał się kolejny nowy kot. Może był już wcześniej tylko nie przydybałam go. W blaszak wystrachałam go i pognał od chrupek. Biały z rudym, biszkoptowym? Dorosły.