Masz Aniu rację kara musi być. Tylko czy będzie...
Oby była, aby już nigdy z rąk tej Pani niestała się krzywda żadnemu zwierzęciu.
Dalej nie potrafię tego ogarnąć... jak można zatrzasnąć pralkę. Przecież choćby się drzwiczki nogą przymknęło to dalej będą otwarte. Musiała je zamknąć ręką aż do charakterystycznego klik. Tylko po co... na cóż jej to było.
Nawet jakby... to jakim cudem opuszcza mieszkanie nie widząc wszystkich podopiecznych.
Dla mnie sprawa jest prosta mam pod opieką obce zwierzaki pilnuję je i daje z siebie 200%, bo są nie moje, ktoś mi je powierzył. Wchodzę do domu i liczę czy są wszystkie, mogą być nawet pochowane, ale sprawdzam gdzie się znajdują. Tak samo robię wychodząc z domu. Nie ma w tym nim skomplikowanego.
Niestety czasu nie da się cofnąć, stała się tragedia tylko na miłość boską dlaczego nie potrafi przyznać się do winy i ponieść karę. Tego nie rozumiem. Tu nie chodzi już o sam czyn zaniedbania ale o to w jakich męczarniach musiały umierać te dwa koty

w jakim stanie jest ich właścicielka
Nie rozumiem Pani behawiorystki, która nie widzi swojej winy.
Aniu mimo swojego stanu zdrowia masz na uwadze dobro innych
Pomagasz, ratujesz, dajesz dom lub go szukasz.
Powinno być więcej takich osób niosących bezinteresowną pomoc
O Biszkopcika w dalszym ciągu nikt nie pyta ?
