Jestem już po. Pani doktor stwierdziła na obecną chwilę zapalenie pęcherza. Zmierzyła temperaturę i jest w normie. Kitek miała pęcherz opróżniony, nic jej nie zalegało, jeszcze na szczęście na kocyk narobiła siusiu, bo bałam się, że czekając godzinę w poczekalni mój kot cierpi. Myślałam, że szału dostanę. Przychodzili tam ludzie na zwykłe wizyty a nie na cito. Czekałam więcej jak pół godziny, aż młoda wet zbada dwóch pacjentów przede mną. Kitulka dostała antybiotyk i lek przeciwbólowy, pewnie i przeciwzapalny i mam dalej podawać nospę. Ale wet powiedziała, że na razie działamy na to co jest, mam przynieść badanie moczu, najlepiej na jutro. I wtedy się okaże, czy to zapalenie pęcherza czy coś więcej. Obejrzała też badania krwi które robiłam dwa tyg temu. Też mówiła, że kotki się bardzo rzadko zatykają no a Kitek pęcherz miał pusty, jak wet powiedziała - chodzi i posikuje, więc zatkany nie jest.
Pamiętała też moją wizytę z Maciusiem - pamiętała go. Byłam tam wtedy pierwszy raz (dziś drugi), jechałam na cito taksówką, a mój Maciuś już mi mdlał na rękach. Zrobiono usg i rtg. Poprosiła, żebym jej przypomniała co Maciusiowi było. Popłakałam się przy tym. I w ogóle trzęsłam się nad Kitką, a ona mi powiedziała, że ja się za bardzo przejmuje i nie mogę tak, bo zejdę na zawał serca - a ja jej, że byleby kotki były zdrowe, a ona to kto im będzie dawał jeść. No i jej mówię, że chyba dobrze , że się przejmuję, gorzej by było, gdybym się nie martwiła, a ona - no tak, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek.
Nie mam zdrowego rozsądku! Straciłam go razem ze śmiercią Maciusia! Nigdy, przenigdy nie będę się cieszyć, że mam koty zdrowe, bo kiedy okazało się że "niby" Maciuś zdrowy to nagle źle się poczuł i szybko odszedł. Teraz cieszyłam się, że Kituś zdrowa, wyniki ładne i tak wczoraj szalałyśmy razem po południu i Marysia zaczepiała Kitka, żeby się z nią bawić i co? Wieczorem o 9 Kitek dostał zapalenia pęcherza i całą noc cierpiał

(
edit. Kituś chodzi już rzadziej do toalety, choć pomiałkiwała jeszcze niedawno, nie wiem czy z bólu. Teraz leży, uspokoiła się.
Pani wet (chyba 25 letnia!) powiedziała, że zapalenie pęcherza często jest wynikiem stresu i czy coś się stało ostatnio. No stało się! Maciuś umarł 4 czerwca. Kitek się pochorowała, tydzień później miałam Marysię, a moja Kitulka nie reagowała agresją i odzyskała radość życia. Tak przynajmniej mi się wydawało sądząc po tym jak radośnie szalała pół dnia w zabawie.