Uff, alarm Budrysowy odwołany - chłopak najadł się świeżo obciętych młodych pędów i się pochorował

Okazało się, że jezioro, które znalazłam na podłodze i wzięłam za wynik wielomoczu, inną budrysową drogą się tam znalazło
Wczoraj już wystąpiły objawy klasycznego zatrucia pokarmowego, dawno żadne tak mnie nie ucieszyły

Pojechaliśmy do lecznicy, gdzie Budrysek był bardzo wystraszony, ale też bardzo grzeczny

Dostał leki, oddał krewkę i szczęśliwi wróciliśmy do domu!
Mam nadzieję, że dziś już będzie dobrze i ominie nas kroplówka

Wszystko na to wskazuje, bo rano nawet gorączki łobuz nie miał, za to apetyt i owszem
To nie koniec dobrych wieści. PiPi już tak bardzo nie ucieka, tak bardzo mnie nie unika, wyraźnie wraca do siebie

Na pewno czuje się coraz lepiej i powoli odzyskuje poczucie bezpieczeństwa

To nasz wspólny cud, a ja nadal nie wiem jak Wam dziękować
Ze wzruszenia pocą mi się oczy, więc zanim się rozkręcę prędko wstawię zdjęcia
Kozi Bobek z trudem "złapany" w obiektyw

A to Michaś po dwóch głębszych (podskórnych)

I na kacu
