od miesiąca mamy Melę - długo wyczekiwaną przez mnie bo mąż długo się nie zgadzał na kotka w domu. Mela miała przygotowane drapak- potem zakochany mój mąż dorobił rożne półki na wysokich poziomach bo syberyjczyki lubią włazić wysoko. no ale mnie było MAŁO i zaczęłam cisnąć na drugie kocie- więc mamy z adopcji Arizonę dachowca - przyjechał pan z fundacji obejrzał mieszkanie - zabezpieczenia OK i wypuścił Arizonę na pokoje a tam nic nie spodziewająca się Mela o mało zawału nie dostała... a dla Arizy był pokoik przygotowany i w ogóle nie tak chciałam to rozegrać
no i jest tak że rezydentka chowa sie po wysokich półkach i warczy i syczy na Arizę a ta nie wie o co chodzi bo wczoraj była w mieszkaniu innym z siostrą i trzema innymi dużymi kotami i było git ! ( była w DT)
Mela jest przerażona i pewnie czuje się zagrożona , Ariza łazi po mieszkaniu a Mela nawet nie chce iść na ręce do nas i na nas warczy a dziś mnie ugryzła ostrzegawczo z cyklu nie ruszaj mnie - jestem zła . Mela nic nie je,zaniosłam ją na siłę do kuchni i zamknęłam drzwi by w spokoju zjadła ale nie chciała- tylko wypiła wody co jakiś czas prychając jakby się bała , że Ariza jest tuż tuż... a jak ją dotykam to prcyha bo czuje zapach Arizy...
w nocy Ariza się plątała i trochę spała z nami - dużo pomiaukuje - pewnie tęskni...
a Mela chyba z szafy nie zeszła - poszłam do niej w nocy pokiziac ją trochę ale zaraz Ariza przyleciała się gapić i już warczenie było od nowa ... miało być szybko i bezboleśnie bo małe kotki dwie - obie mają po 3,5 miesiąca
i - może powinnam na trochę Arizę odseparować żeby Mela odpoczęła i połaziła po mieszkaniu ? żeby poczuła się pewnie u siebie ? no i żeby co zjadła i może kuwetę zaliczyła ( mają teraz wspólną ) ?
Kurde no... mąz też chodzi nafuczony - po co nam to było- krzywdę robimy Meli... a na dodatek Mela nie pozwala sie teraz głaskać by jej pokazać że jest baaaardzo ważna dla nas...
Próbowaliśmy zabawić jedną czy drugą ale Mela jest czujna - tylko łapką ruszała a gdy z Arizą zapędziłam sie w zabawie bliżej kryjówki Meli to juz był syk i warki i Ariza schodziła z drogi ...
proszę o jakieś wskazówki - wiem , ze dzień to mało ale może błąd robię pozwalając im być cały czas bez barier ?
pozdrawiam - nieszczęśliwa Dorota...












