No nareszcie znalazłam czas na napisanie co u nas

oczywiście Mela jest z nami już od miesiąca- zabrałam ją jako ostatnią a jej mama juz była znowu w ciąży ( o zgrozo) i maluchy jadły już stały pokarm... nie było na co czekać !!Mela od razu wyszła z transportera i zaczęła się bawić z synkiem wędką

, najpierw w pokoiku miała miseczkę z jedzeniem i pieciem tam gdzie transporter ponieważ płoszyło ją wszystko i chętnie wskakiwała do niego gdy sie wystraszyła

ale kuweta była już w WC i tam ją zabierałam kilka razy bez skutku ... Hi HI jak sobie przypomnę... się martwiłam czy zrobi tam czy gdzieś indziej ( mąż ją bacznie obserwował więc miałam podwójnego stresa żeby nie miał powodów do gadki z cyklu " a nie mówiłem) wieczór spała z nami na oparciu łóżka a w nocy budziła mnie do zabawy i tak przez chyba tydzień ... Na drugi dzień wylizała męża i spała zawsze na nim jak tylko się pojawiała przy kanapie

- MĄŻ KUPIONY !
po tygodniu bycia z nami Mela miała kryzys - wtulała się przy popołudniowej drzemce we mnie i w kocyk więc ją tuliliśmy z mężem i mąż przyniósł jej do łóżka ekstra!!!! mleczko kocie i podawał ze spodeczka -wypiła chętnie jak nigdy a potem zasnęła spokojnie wtulona w moją rękę

to było cudne doznanie .
Teraz w nocy czasem budzi mnie jak mnie wylizuje ale potem idzie gdzieś albo śpi gdzieś blisko

cudnie ....
Mela jest bardzo ciekawską i żywą kotką a przy tym piękną i inteligentną . Oczywiście zaskoczyła mojego męża że na przygotowany drapak z legowiskami wdrapuje się bez problemu ( winko wygrane-dzięki Mela) . balkon zabezpieczony choć okazało się marnie- będą poprawki- Mela znalazła szparę między linkami i była po drugiej stronie siatki na barierce

więc trzeba inaczej ponaciągać siatki hihih- mąż zaskoczony- Mela wciąż go zadziwia a ja tylko mówię - zobaczysz, że da radę... Na balkonie mąż zrobił jej legowisko składane żeby deszcz nie zalewał a obite było( kto tu ma kota na jej punkcie ? ) i w domu będą na przedpokoju kolejne deseczki pod sufit (propozycja wyszła od męża- cudnie!!! )
Oczywiście są rzeczy, których Meli nie wolno np. skakać na nogi, włazić na stół, gryźć firanki - i dajemy radę - konsekwentne nie wolno - pomaga choć zdarza się że kicia "głuchnie" ale wie od razu,że źle robi hihi
Tak więc wszystkie obawy, które mną targały odpłynęły- jesteśmy ZAKOCHANI PO USZY nawet nasz 19 letni syn cieszy się towarzystwem Meli
JAK DOBRZE ŻE MELA JEST Z NAMI

życzę wszystkim tak wspaniałego towarzysza kociego . Dorota z rodzinką
