Kochane, nie mam siły pisać
Zacytuję post Alessandry z wątku Tulinka i moją na niego odpowiedź - to pokaże Wam tragiczny stan PiPi
Mamy taką malutką czarną koleżankę -Pipi ma na imię , jej Duża to jerzykówka , którą wszyscy zapewne znacie.
Pipi jest bardzo chora, w zasadzie Pipi powoli umiera , jeśli jej nie pomożemy, ten los jest nieunikniony -wczoraj byłam z Joasią na badaniach z Pipi we Wrocławiu u najlepszego specjalisty Dr n. wet. Piotr Skrzypczak – Kierownik pracowni endoskopowej, anestezjolog, specjalista chirurgii weterynaryjnej - jedyna szansą jest operacja , operacja bardzo trudna, operacja,której u kota przez ponad 20 lat praktyki na klinikach przy Uniwersytecie Wrocławskim nie robili , jak domyślacie się, Joasia jest w rozpaczy- bez operacji Pipi umrze na pewno dusząc się, operacja jest wielka niewiadomą, ale jedynym możliwym wyjściem...
Wyobraźcie sobie jak straszne jest powolne duszenie się , coraz trudniejsze łapanie oddechu-operacja niezależnie od wyniku , gdzie rokowania są bardzo ostrożne, musi sie odbyć.
Termin jest umówiony na przyszłą środę- w piątek maja być wyniki bakteriologiczne.
Operacja ma polegać na wycięciu części strun głosowych , które są przerośnięte i
zamykaja powoli otwór w krtani -na tym etapie na pewno nie da się powiedzieć jakie jest źródło takiej sytuacji -endoskopia pokazała bardzo wąską szczelinę oddechową, ponad połowa jest zarośnięta przy tendencji szybko postępującego zarastania.
Poza cała złożonością operacji, oczywiście jest także sprawa finansowa, bez której nic nie może sie odbyć -i tutaj moja ogromna prośba, bo Joasia na pewno nie poprosi, a ja wiem,że na to badanie juz wzięła pożyczkę 
Wiemy i znamy ile Joasia pomaga futrzakom, ludziom , jest naszą podporą największa w Klubie Ślepaczków, ma zawsze trudne przypadki i nigdy nie prosi o wsparcie, ale tym razem sytuacja naprawdę jest bardzo trudna.
Koszt operacji bez szpitalika, bez leków i dodatkowych badań histopalogicznych to 1000zł, jeśli ktokolwiek mógłby zaoferować pomoc dla Pipi i Joasi, bardzo, bardzo będę wdzięczna , każda kwota jest satysfakcjonująca.
Ze swej strony nie mogę na dzień dzisiejszy zaoferować wiele, bo 50zł, bazarki, choć ostatnio nikt nie kupuje na nich, ale wystawię i zapraszam.
Jutro wstawię zdjęcie Pipi z kliniki, najgorsze jest tok,że tak niewiele jest czasu na zebranie funduszy, poza całą grozą sytuacji i faktem, że Joasia przypłaca tą sytuację własnym zdrowiem-znajomi wiedzą,że choruje na serce 
Tak bardzo mi przykro, wczorajszy dzień był jednym wielkim smutkiem , czy starczy nadziei i wiary ?...Tulinku... Oleńko... Dziewczyny...
Płaczę ze wzruszenia!!!
Nie wiem co napisać, bo jestem nadal w szoku i ogromnym strachu o moją Pipisię najdroższą.
Łzy lecą jak oszalałe, ale ja wiem, że musi się udać!
Troszkę siły zawodzą, zwłaszcza, że wczoraj zatkał się Bąbel i trzeba było usuwać kamień.
Kochane, PiPi nie jest tymczasem. Sześć lat temu pewna wrażliwa szesnastolatka znalazła miot w betonowej dziurze. PiPi była o jedną trzecią mniejsza od rodzeństwa, najsłabsza, ciągle chorująca. Rodzeństwu znalazłam domki, a PiPi chorowała, dorastała i została.
Dziękuję Wam całym sercem za chęć pomocy, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy
Otacza mnie tyle życzliwych osób, nie jestem sama w nieszczęściu - DZIĘKUJĘ 
Ale chwilowo jeszcze wstrzymajcie się z finansami, proszę. Dopiero w piątek dowiemy się czy operacja będzie w ogóle możliwa
Zaklinam rzeczywistość!
Wsparcie dla PiPi zaoferowały też dziewczyny z Fundacji Agapeanimali, z którymi ściśle współpracuję.
Jednak wiecie, ciągle sądzę, że to nieetyczne przyjmować pomoc dla kota, który jest rezydentem. Jednak niewykluczone, że będę zmuszona skorzystać z jakiejś formy pomocy 
Póki co, proszę bądźcie z nami, z moją maleńką, delikatną, choruteńką PiPi zwaną Lisonoszką lub Kozim Bobkiem. Kocham ją do nieprzytomności, znacie to uczucie doskonale...
Oleńko, bez Ciebie bym tego nie przeżyła
. Wrocław zatonąłby w moich łzach
, a jest na to stanowczo zbyt piękny.
Dziewczyny Drogie, jeszcze raz dziękuję najmocniej jak potrafię. Jesteście niesamowite i, jak zwykle, niezawodne 
A teraz kilka suchych słów z epikryzy:
"W jamach nosowych brak zmian rozrostowych, cech niedrożności, nieznaczny stan zapalny zwłaszcza przewodzie lewym. Znaczne zwężenie szpary krtaniowej, silny przerost obu strun głosowych, cechy obustronnego niedowładu krtani."
Podczas operacji usuwania rozrostów strun głosowych i części krtani będą pobrane wycinki na histopatologię. To nie musi być rak.
Tulinku, bierzemy z Ciebie przykład i nie poddajemy się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Dziękuję wszystkim, którzy okazali i okazują mi tak wielką życzliwość w tej nieznośnie smutnej sytuacji. Dziękuję, że tak mnie wspieracie, dzięki czemu mam siłę oddychać i walczyć!
Błagam Was o ciepłe myśli dla PiPi, Bąblowi też się bardzo przydadzą. Bądźcie z nami, proszę.
Wczoraj wet powiedział mi, że cuda się zdarzają. Ja to wiem i tej myśli się trzymam jak oszalała.
PiPi musi żyć. I będzie.