Morelowa, niestety nie mamy nikogo takiego na oku

Ten facet jest raczej drobny, wyłysiały, niski - wygarnęłabym mu, co o nim myślę... ale nie chcę, żeby jeszcze gorzej było. Tyle dobrze, że na tym się skończyło. Miski przełożyłam kilka metrów dalej - też tam jest cicho (prawie nieużywany parking), a i zawsze można tam budkę na zimę postawić, bo tam z tylu jest pustka.
Jakoś się dogadaliśmy, ale mógł spokojnie to załatwić - powiedzieć, że lepiej tam dawać kotkom jeść, a nie takie kroki poprzez wyrzucanie jedzenia, które nie jest jakieś byle jaki kitekat czy inne świństwo, tylko dobra sucha karma i gotowane. Teraz już będzie dobrze.
Ale zaś martwię się o tamte koty - jutro popytam, dokładnie się dowiem, pomyślę i napiszę. Czasami starsi ludzie nie chcą sterylek, ale jeśli mają tak postępować, no to nic innego nie pozostaje. Chciałabym kocice wszystkie ciachnąć, bo szkoda małych, ale samemu ciężko, bo stamtąd znam te dwie kocinki, a masa ich tam jeszcze ponoć. Biedne te koty, a niektórzy tacy bezmyślni i bez serca

No nic, jakoś trza działać i pomoc kociastym

Jeśli jutro zobaczę tam jakieś koty, to zrobię im zdjęcia, może z głodu podejdą, dziś było gorąco o tej wpół do piątej jak tam byłam, jutro też gorąco, może jeszcze po ósmej się przejdę, ale rano popatrze, bo i tak rano karmie na ulicy obok. Rano jest cicho, więc powinny być widoczne. Oby małe były w dobrym stanie..