MOJE KOCIE BIEDY cz.1 Bardzo Wam dziękuję...

Dżemik przez półtora miesiąca prztył pół kilo. Troszke juz spokojniej je, ale poczatki, gdy sie odwazył dopominac o jedzenie były okropne.
Powinnam mieszkac w kuchni z karmą w ręku

Meteorolog1 pisze:Pozdrawiam wszystkie kotki

Pytałam dziś o Kiciusia osobę, która mieszka w bloku naprzeciw boiska, powiedziała, że wczoraj wieczorem tam był. Rano go nie było, ale jedzenie zostawiłam, bo teraz wiem, że tam przychodzi. Martwiłam się, ale kociak jest. Okazuje się, że nie jest wyrzucony, ale WYGŁODNIAŁY - pani, która karmi koty że Staiera - ulica między Łokietka a boiskiem - od kilku tygodni do nich nie chodzi, więc mogą być chude i głodne. Rozmawiałam z nią rano, żeby się spytać czy do niej taki kotek nie chodzi i takie słowa mi powiedziała i śmiech z tego, że chude :evil:

Musiałam opanować nerwy, a powiedziała że są tam dwa takie właśnie jak on, jeden mniejszy - plus jakiś czas temu z nic rozmawiałam i kilka kotek urodziło małe

CHCIAŁAM pomoc w sterylizacji, ale ona nie chciała słyszeć, zaraz mówiła, że już musi iść. Ale je olewa. Jak karmić to codziennie. Za godzinę się tam przejdę, jeśli Kiciuś tam będzie, to tam mu będę dawać. Jeśli jakieś inne biedali przyjdą, no to też się nimi zajmę. Do mojej czarnej bandy dochodzą dwie koteczki, nieregularnie, chude, głodne. Niedotykalskie,, choć i tak nie uciekają. Od tamtego roku je widzę, poluje na ciach.. W tamtym roku Mała z oczkiem po kk miałam małe, ponoć nikt nie przeżył z nikt - wg tel pani. Jeśli tak karmi, to wiemy czyja zasługa :evil:

Jak ja takich ludzi nienawidzę :cry:

Ręce opadają, wszystko opada.. Niereformowalna jakaś? Może się da konkretnie pogadać, uświadomić? Jak nie to pogonić babę.

Nie da rady, myślałam, że karmi codziennie - a tu takie niemile zaskoczenie

O sterylizacji mówiłam, że mogę załatwić, połapać, wypuścić z powrotem. A nawet słuchać nie chciała

Jak się maluchy urodziły, to chodzić przestała, a nawet nie wiedziałam :evil:

Byłam tam, kotów nie widziałam. Jedzenie zostawiłam na boisku.
Z kolei zaś temu facetowi coś odbiło; całe jedzenie i mleko wyrzucił do śmietnika. Idziemy z karmienia, a misek nie ma. Facet też szedł - spytaliśmy, czy to jego sprawka. Po długiej konwersacji ustaliliśmy, że miski zostaną przełożone kilka metrów dalej - na prawie nieużywanym parkingu, gdzie Nowa, Biało-Szary i Biało-Czarna czekają, zresztą i tak mieliśmy tam zacząćdawać jeść, bo maluchy zaczną wychodzić - tam w starym budynku śpi rodzinka. Szkoda, że mleko trafiło do śmietnika, jedzenie na szczęście było w całości (talerz leżał prosto). Mógł od razu tam położyć, a nie wyrzucać, dobrze, że jakoś doszliśmy do porozumienia.. Myślał, że koty zostaną bez jedzenia, bo jemu to nie pasuje :evil:

Szkoda, że sam ma psa

Ech, ze zwierzętami idzie się dogadać, z niektórymi ludźmi - zejść na zawał.
Jutro jeszcze popytam o te kociaki że Staiera znajomej osoby, która tam mieszka - może gdzieś pod jej posesja będzie szło kłaść jedzenie.
Teraz tylko zszargane nerwy muszą się zregenerować...

horror jakiś!
w moim rejonie, gdzie karmi Ewa, a ja tylko podrzucam lepszą karmę, nie mamy takich kłopotów.
Jest sąsiad debil, ale jakoś się uspokoił.
Była baba z psem, ale wystarczyło wyciągnięcie komórki i błyśnięcie fleszem i skończyło się.

Każda powinna mieć kolegę - miłego, dużego , łysego, wytatuowanego .. ot, tak , żeby sobie szedł obok i tak kilka razy. Nie macie na podorędziu ? Mógłby nic nie mówić , tylko patrzeć..

Morelowa, niestety nie mamy nikogo takiego na oku :twisted:

Ten facet jest raczej drobny, wyłysiały, niski - wygarnęłabym mu, co o nim myślę... ale nie chcę, żeby jeszcze gorzej było. Tyle dobrze, że na tym się skończyło. Miski przełożyłam kilka metrów dalej - też tam jest cicho (prawie nieużywany parking), a i zawsze można tam budkę na zimę postawić, bo tam z tylu jest pustka.
Jakoś się dogadaliśmy, ale mógł spokojnie to załatwić - powiedzieć, że lepiej tam dawać kotkom jeść, a nie takie kroki poprzez wyrzucanie jedzenia, które nie jest jakieś byle jaki kitekat czy inne świństwo, tylko dobra sucha karma i gotowane. Teraz już będzie dobrze.
Ale zaś martwię się o tamte koty - jutro popytam, dokładnie się dowiem, pomyślę i napiszę. Czasami starsi ludzie nie chcą sterylek, ale jeśli mają tak postępować, no to nic innego nie pozostaje. Chciałabym kocice wszystkie ciachnąć, bo szkoda małych, ale samemu ciężko, bo stamtąd znam te dwie kocinki, a masa ich tam jeszcze ponoć. Biedne te koty, a niektórzy tacy bezmyślni i bez serca

No nic, jakoś trza działać i pomoc kociastym :ok:

Jeśli jutro zobaczę tam jakieś koty, to zrobię im zdjęcia, może z głodu podejdą, dziś było gorąco o tej wpół do piątej jak tam byłam, jutro też gorąco, może jeszcze po ósmej się przejdę, ale rano popatrze, bo i tak rano karmie na ulicy obok. Rano jest cicho, więc powinny być widoczne. Oby małe były w dobrym stanie..

Moj slepaczek Jego Królewska Mość Puszek
PUSZEK POZDRAWIA

jakbym moją Lilkę widziała ;-)

tylko oczko na odwrót

PUSZUŚ to moja miłość,najukochańszy,najdroższy mi kot,ale też najbardziej chory,15 września będzie miał 8 lat,znalazłam go przypadkiem idąc do apteki,miał 2 tyg.,był zmasakrowany,pobity,miał wybite oczko/drugie jeszcze niebiesiutkie/,cały brudny z zeschłej krwi,ropy,z rany w oczku wychodził ogromny kalafior/dzikie mięso/,nużyca,grzybica,świerzb,ludzie mi mówili ,abym go zostawiła,nie brała go,bo jest parszywy i trzeba go dobić..jak można tak wyrokować? Zaraz go wzięłam do torebki i uciekłam stamtąd od tych hien.PUSIA to kot niepełnosprawny,wieczne kocie dziecko,nieporadny,trza go nawadniać wodą,nosić,wysikiwać,bo sam nie pójdzie,ma wyszytą cewkę moczową,jest na diecie wet,musi mieć częste badania moczu ,krwi,jest kotem najdroższym i najukochańszym,oddałabym za niego życie,jak był ciężko chory to prosiłam Boga,żeby ta choroba mnie dopadła, a jego oszczędziła..modliłam się do Św.JUDY o cud i dopiero On mnie wysłuchał..Puszkinek wyzdrowiał,wyniki polepszyły się z dnia na dzień,wylałam wtedy morze łez..KOCHAM CIĘ PUSZKU NAJUKOCHAŃSZY MÓJ ŚLEPACZKU:1luvu:

Staruszek Pandziak bawi się

Po wczorajszej aferze już dobrze, miseczki stoją na miejscu, kociaki wiedza, ze tam są, taki pan, ktory tam mueszka powiedzial, ze nie ma nic przeciwko

Na wieczor moge spokojnie popisac i wstawic zdj, bo wszyscy ogarnieci

Wszędzie koty i koty :201461

A ten wielki pies to co??

morelowa pisze:Wszędzie koty i koty :
A ten wielki pies to co??

Ten za Puszkiem? Miś

Wiem, że Miś śliczny, tylko go mało :wink:

MOJE KOCIE BIEDY cz.1 Bardzo Wam dziękuję...

Kto przegląda forum