
Kciuki za apetyt, za zdrowie. Niech będzie najlepiej, jak się da.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kotydwa12 pisze:Prawie wszystkie wizyty za nami.
kotydwa12 pisze:Personel za kciuki dziękuje.
I poleca się wraz z Lady Cwaną szczególnie tak jutro od 18-tej (na 18.30 wyznaczony jest termin sanacji paszczy).
Opiekunka trochę panikuje, bo to bedzie trzeci zabieg w przeciągu niecałych trzech lat [pierwszy był w październiku 2011] a Dzidzia Piernik w wieku póżnej dorosłości - siedemnastą wiosnę zaczęła.
kotydwa12 pisze:Lady Cwana Gapa nadal ząbkowym koteczkiem jest.
Wczoraj okazało się, że termin cuś pokiełbasiony był i zabieg panenka ma w sobotę.
I dobrze, bo jakieś mi się złe myśli snuły po głowie (staję się przesądną babą).
A banda wymyśliła, że ja chyba strasznie marznę i co najmniej cztery koty muszą leżeć przytulone do pańci, a pozostałe upominają się w tym czasie o głaski i dostarczenie jakiś rozrywek.
kotydwa12 pisze:Moja pierwsza kotka Zgagunia ['] zabrana z ulicy w wieku 10+ przeżyła ze mną jeszcze prawie sześć lat dzięki medycynie weterynaryjnej i determinacji opiekunki, która po prostu musiała się wielu rzeczy nauczyć (i nie dam złego słowa na klinikę "Bemowo" powiedzieć, bo to była chyba trzecia przychodnia do której z kociną trafiłam i pierwsza w której otrzymałyśmy sensowną pomoc oraz tłumaczono mi: co, po co i dlaczego).
A egzemplarze kocie trafiają mi się ekscentryczne np. Romuś jest lekomanem i gdy tylko jakaś tabletka upadnie to koteczek próbuje ją spożyć (chyba profilaktycznie bo przecież różne choroby mogą się do kotka przyplątać), co skończyło się kiedyś płukaniem żolądka; na szczęście przestał już od paru lat wyjmować leki z opakowań i nie trzeba ich trzymać "pod kluczem".
kotydwa12 pisze:Moja pierwsza kotka Zgagunia ['] zabrana z ulicy w wieku 10+ przeżyła ze mną jeszcze prawie sześć lat dzięki medycynie weterynaryjnej i determinacji opiekunki
kotydwa12 pisze:A egzemplarze kocie trafiają mi się ekscentryczne np. Romuś jest lekomanem i gdy tylko jakaś tabletka upadnie to koteczek próbuje ją spożyć (chyba profilaktycznie bo przecież różne choroby mogą się do kotka przyplątać), co skończyło się kiedyś płukaniem żolądka; na szczęście przestał już od paru lat wyjmować leki z opakowań i nie trzeba ich trzymać "pod kluczem".
akne pisze:Personel to Wysoko Wykwalifikowany jest, a o bezradności i panice pewnie pisze jako empatyk-wrażliwiec-służbista.
Bydzie dobrze, inaczej nie ma prawa być.
Miłość to wielka siła, koty to czują.
Gdyby jakiś koncern farmaceutyczny opatentował lek "Miłość i odpowiedzialność" (jak "Magnez z witaminą B6", bo odpowiedzialność wspomaga przyswajanie miłości), to by do końca wszechświata opływał w dostatki.
Póki co patent na to ma Personel
Reasumując: kciuki, kciuki, kciuki. I kropka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: borysku, elkaole, Lifter, Marmotka, Paula05, Silverblue i 11 gości