Tinusia to najspokojnieszy kot na świecie, uległy, jedyny jakiego znam który w ogóle nie miauczy, nie wiem z jakiego powodu, czy ktoś ją bił, czy matką ją odrzuciła, czy ona tak ma. Popiskuje od czasu do czasu, natomiast świetnie odpowiada na takie yyy , też tak samo robi i podchodzi żeby ją pogłaskać. Ukochana moja, jeśli mąż ogląda długo telewizję, ona pakuje się do łóżka na jego poduchę i zasypia obok mnie, on zaś musi ją przepchnąć potem aby skorzystać z "posłania", kot mądrzejszy od pana - śpi w łóżku, pan przed telewizorem

Kiedyś nie miałam kotów, i nigdy bym się nie spodziewała, że będą tak ważne w naszym życiu,. Jak dziś pamiętam wakacje w tamtym roku, dwa tygodnie poza domem, i ukochane pod doskonałą opieką ale pierwszy tydzień tęskniliśmy, a drugiego już cieszyliśmy się że znów je ujrzę i przytulę. Córka biegła ostanie 200 metrów, a w progu się popłakała, kiedy przytuliła MIlunię i Tinusię, na to wspomnienie, mam ciarki bo Miluni już nie ma, a tęsknota i owszem ( wciąż mam wyrzuty, nie mogę się pogodzić z tym, ach, nie mogę, zdradziłam Milunię, opuściłam jej wątek bo nie mogę oglądać jej zdjęć) . Teraz życie nam ratuje nam Tinusia i opieką na malutką Mia, kiedy wczoraj weszłam do pokoju córki, Mia leżała na ramieniu córki przytulona do buzi cudowny widok i to szczęście na twarzy mojego dziecka- bezcenne.