3 lata temu pewni Państwo odwiedzili fundację, żeby wybrać 2 koty do adopcji; planowali dać dom jakimś bardzo biednym sierotkom i zdecydowali się na Sabinkę z pnn i Zuzię z rakiem w obrębie wątroby i trzustki.

ZUZIA
SABINKA
Kotki były niezwykle garnące się do człowieka, kompletnie pozbawione agresji i panicznie bały się kotów. Mieszkały tygodniami w fundacyjnej łazience bez okna i nawet nie próbowały wychodzić do kociarni. Zuzia umarła kilka miesięcy po adopcji, a Sabinka niedawno.
Wczoraj ci sami Państwo odwiedzili nas w poszukiwaniu kolejnych dwóch kotów do adopcji.
Oczywiście nie bez powodu opowiadam o tym w tym wątku
Oto kotka, która nagle z kosmosu pojawiła się w ogródku nieprzyjaźnie nastawionego do kotów osobnika; dowiedzieliśmy się o niej (jak również o planach zakupu broni w celu odstrzału pałętających się kotów), bo to znajomy znajomego kogoś z
fundacji.


Zabraliśmy ją w celu sterylizacji i nie ma gdzie jej wypuścić. Kotka zupełnie oswojona, kontaktowa, była czysta, bialutkie łapki i ciężarna. Trafiła do nas kilka dni przed główną bohaterką tego wątku, jest już odrobaczona, zaszczepiona i coraz śmielej wychodzi z łazienki do kociarni. Jak dowiedzieliśmy się o negatywnym wyniku testu na białaczkę u kotki-bezłapki, otworzyliśmy boks łazienkowy, w którym mieszkała i kotki zapoznały się ze sobą. Wielkiej przyjaźni jeszcze między nimi nie ma, narazie tolerancja z odrobiną sympatii. Biała trójłapka jest nieco bardziej zdystansowana; bura kicia kocha cały świat i jest jeszcze strasznym głuptasem. Będą miały czas popracować nad swoją przyjaźnią za kilka dni we wspólnym domu.
Domek tradycyjnie życzy sobie koty przebadać (testy, krew), więc po weekendzie uzupełnimy badania burej kici (domek płaci).
Biała tymczasem nabiera odporności poszczepiennej.
Jak widać imion kotkom nie zdążyliśmy jeszcze nadać, odpuścimy sobie, za kilka dni dostaną prawdziwe imiona, nie marketingowe do ogłoszeń

.
I co Wy na to? Bo my jesteśmy strasznie szczęśliwi. Takie sytuacje zdarzają się raz na milion.