A było to tak...
Poszłam do Fraca na zakupy.Nic nie kupiłam, bo nie było, ale po drodze zobaczyłam cudnego kotka na parkingu koło bazyliki.To coś od razu wywaliło brzuchol do głaskania, cudne takie, chociaż brudne.Urzekły mnie oczy, nie wiem, czy to zachodzące słońce, czy coś, ale takiego koloru oczu jeszcze nie widziałam.Nie niebieskie, nie zielone, a taki zielonkawy turkus.Umaszczenie też niezwykłe, bo pingwin, ale miejscami jakby przyprószony, zmieszane czarne włoski z białymi.Sprawdziłam, kocurek.Zostawiłam to, ale zadzwoniłam do gogi_j, a ta po kosultacji z TŻ-em zgodziła się go tymczasować

Nakarmiłam więc swoje koty, zabrałam torbę i poszłam na parking.Był, jakaś dziewczynka się z nim bawiła.Wpakowałam do torby, kota, nie dziewczynkę i ulokowałam w łazience.Wsunął puszkę Gourmeta, popił wodą i siedzi sobie w łazience...w kuwecie

Wiem, że tam mało miejsca, ale ma posłanka.Brudny jest bardzo.Nie awanturuje się na razie, koty podchodzą do drzwi i go obserwują przez kratkę.To chyba jest trochę charakterny kotek jednak.Podgryza palce, ale spokojnie, nie do krwi, tak się po prostu bawi.Łapie też rękę pazurkami, koniecznie trzeba go tego oduczyć.Poobserwuję go, gogi_j, nie martw się, nie wpakuję Cię w jakiś kanał.Zobaczymy.Na pokoje na razie nie wypuszczę.Aha, ma w łazience zabawki i najwyraźniej jest to coś, co bardzo lubi.O, przed chwilą go odwiedziłam w łazience.Leżał na kocyku, cofnął się jednak, ale pomachałam piórkami i natychmiast zaczął się bawić.
A takie tylko mam zdjęcia
