Nieee nooo...ja tam bym jednak nie chciała tak oglądać WSZYSTKIEGO.
Jednak nie...
Już wyjaśniam.
Znany poznański weterynarz-chirurg, współwłaściciel dużej kliniki operował Fio.
Wiedział ,że kot dla mnie ważny jest, że po przejściach (osobiście mu powiedziałam) i "się przysięgał" ,że zrobi super-hiper itd.
Cóż- jak widać z usg- schrzanił. Nie zaproponował usg (pomysł był w sumie Neigh, mój oraz -na odległość weterynarza Neigh...poparty przez weterynarza "własnego" Dalii), zaproponował blokady hormonalne. Oczywiście- odpłatnie. Wyjaśnił ,że zapewne "odprysk" jajnika jest w jamie brzusznej...taaa...odprysk ma prawie 3 cm- cysta z całego jajnika.
Trzeba ciąć, ale tym się już zajmie nasz weterynarz chirurg.
Ten sam (znany współwłaściciel) weterynarz oglądał Blusię i orzekł ,że to kotka.
Tak ją opisał zresztą w dokumentacji.
Cóż...u "daliowego" weterynarza Blusia zdecydowanie była kocurem, a kocie przyrodzenie widziałam na osobiste oczy.
No cóż.
Zła jestem , nie ukrywam , bo kolejne znieczulenie nie jest super-pomysłem.
Jak i operacja na jamie brzusznej.
W piątek pojadę pokazać wyniki usg "moim" weterynarzom.
Panu "znanamu" już dziękujemy.
Zwłaszcza ,że doktor od usg bardzo pochwalił naszego lekarza. A z doświadczenia wiem ,że jeśli już koledzy po fachu mówią o kimś dobrze ,to jest naprawdę dobry.
Musimy też zrobić badanie moczu Leosia bo ma w pęcherzu jakby piasek.