Nie mam pomysłu.
Nie zrobię nic.
Ale są i dobre wiadomości: Amelka opanowała kuwetkę. Nie na 100%.
Ale przeszła do drugiej klasy, warunkowo.
Bardzo jest z siebie dumna, chadza do kuwetki z ogonkiem na sztorc i patrzy nam w oczy robiąc siusiu.
Zajęło jej to kilka lat:)
Ale-opanowała.
Nauczyła się już u nas: kuwetować, reagować na swoje imię i nas kochać.
Nam to zupełnie wystarczy.
Pozwala się też czesać i myć oczka.
Bystra z niej dziewczynka, jestem dumna z mojego mikrokotka.
Mam problem z Fio: zaczęła gryźć.
Gryzie Małża, który chce ją pogłaskać (Fio sypia na poduszce pomiędzy naszymi głowami).
Oczywiście ja mogę zrobić Fio WSZYSTKO, a ręka Małża jest chwytana w zęby i tak trzymana. Nie mocno, delikatnie ale stanowczo.
Jemu nie wolno.
Nie wiem zupełnie co się dzieje w głowie tej kocicy.
A Melon ma dziś wspaniały dzień: odwiedzą go trzy psy.
Przyjedzie Diego, Maja i Kreska czyli psiarstwo pasierbowe z suczką siostry Kamilki (czyli mamy naszej już 1,5 kg Zosi!)
W planach wyszczek domowy i ogrodowy z atrakcjami piłkowymi:)
Słuchajcie, jeśli znacie kogoś , kto pomógłby mi z tą kotką...proszę!