Tino już w domu, nie pisałam, bo była burza.
Kot jest bardzo biedny, boli go okropnie.Jutro rano pójdę do p.Izy i podam mu antybiotyk, za kilka godzin tabletkę przeciwbólową, wieczorem znów antybiotyk i tak w kółko przez kilka dni.Łapkę ma opuchniętą, ale nie ma złamania, palce są całe tylko nadgarstek bardzo mocno ubity.Trudno było to zszyć, bo miał porządnie zdartą skórę.P.Iza chyba nie będzie spała,będzie go pilnować.Tusia go nie zaczepia, chyba czuje, że kot jest chory i potrzebuje spokoju.Przy okazji miał zrobioną morfologię i biochemię, wyniki ma bardzo dobre.Oby tylko szybko wrócił do zdrowia

Rachunek u weta trochę spory, bo 148 zł

, ale tu nie ma jak oszczędzać.
Zrobiło się przyjemnie po burzy, mogłam otworzyć balkon i przewietrzyć koty.Bardzo to lubią, zwłaszcza nocą, kiedy jest ciszej, no i światła samochodów rzucają cień na ścianę, jest dodatkowa atrakcja.Zauważyłam, że koty uczą się od siebie nawzajem.Nika "małpuje" Bohuna i kiedy jest pora kolacji podstawia grzbiet do głaskania.Po jedzeniu już tego zaszczytu nie dostępuję

One świetnie czują się u mnie w domu, to widać po ich zachowaniu.Młodziutkie są i pełne życia.Nie wiem, co można zrobić, aby chciały same do mnie podejść i przytulić się jak to robią Gucia i Mela.Leżą na fotelach, na kanapie, nie chowają się, ale najlepiej jak jestem w odległości metra od nich.Co ciekawe, są zawsze w tym pokoju, w którym i ja jestem.No i kto kota zrozumie?