Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 04, 2012 20:13 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Koki-99 pisze:Fajna historia :ok: Gratulacje za odchowanie kociątka :)
A co do pazurów to kotom domowym się je podcina i nie są takie ostre żeby niszczyć meble (do tego służy drapak) albo swojego "ludzia". Moje pierwsze podcinanie robił kilka razy wet, bo sama się bałam, ale kiedy to było... moje koty są już bardzo dorosłe. Jak się tego nauczy kociaka to się z czasem przyzwyczai i Cię na pewno nie zagryzie :)
PS. A grzecznym i leniwym kotkiem jak wcześniej pisałaś to on będzie nie tak szybko :) Daleko mu do dorosłości...

Net mi zaszwankował i zdjęcia się nie otwierały, ale teraz wreszcie zobaczyłam... przecudnej urody kociambra w skarpetkach. Śliczny :ok:



Może i fajna historia ale ciekawe jak się skończy ;P

Kicik z każdym dniem się zmienia :D

Podziwiam że chciało Ci się czytać te 8 stron mojej mordęgi : :lol:

trzymajcie kciuki za mnie szczególnie hehehe ;P

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Śro lip 18, 2012 11:59 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Nie uwierzycie ale mam teraz całą kocią rodzinę na podwórku :O

Nie wiem czy to ta sama kocica, a może to są bracia i siostry mojego Kmicica (tylko że są mniejsze od niego ale może to kwestia żywienia:)

Mój Kicik dzieli się z nimi swoją wątróbką i kurczakiem :)

Kotka mnie osykuje a małe uciekają

Mają tam taki daszek blaszany wcześniej był dla kur i tam przesiadują w dzień;P

a obok sąsiadka ma komórke w której się chowają i chyba śpią, na szczęscie nikt tej komórki nie używa to mają spokój

Kocica cały czas ich pilnuje i tylko zadziera głowe patrząc czy pojawie się w oknie albo na balkonie


załączam zdjęcie
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3d851b6f011bdacf.html

kolejnych kotków nie przygarne, na szczęście teraz jest lato więc jak podrosną to pójdą szukać szczęścia w świat --- taką mam nadzieje

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Śro lip 18, 2012 12:04 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

postaraj sie o sterylke dla kotki, bo co bedziesz co pol roku zbierac kotki??
bo "w swiat" dla kotków - no niestety sa teraz ostre zastoje na chetnych.. oby po wakacjach ruszyło sie...

olciak84

 
Posty: 1480
Od: Pt cze 22, 2012 16:31

Post » Pon maja 26, 2014 12:52 Kicik odszedł :(

Smutna wiadomość
Mój kochany kotek - Kicik odszedł 24 maja 2014 r.
Od 3 tygodni jeździłam z nim po weterynarzach.
Zaczeło się od tego że przestał jeść a jak już jadł na siłe to wymiotował.
U weterynarza dostał antybiotyk (5dni). Mówił że mógł coś załapać od dzikich kotów.
Już po pierwszej dawce antybiotyku się poprawiło - zaczął jeść. Nie wymiotował.
Zakończyliśmy kuracje antybiotykiem i witaminami.
Niestety znów się pogorszyło przestał jeść, był apatyczny, ciągle spał, chudł w oczach a zaczął mu się uwydatniać brzuch.
Pojechałam do tego samego weterynarza ale on nie miał usg.
Zmieniłam weterynarza, pojechałam na usg i rtg. Okazało się że ma wodobrzusze.
Pobrano płyn i stwierdzono FIP. Morfologia wykonana w "ludzkim" labaratorium bardzo zła.
Zapytałam co dalej? Odpowiedziano mi że jest to choroba nieuleczalna i mogą dać tylko antybiotyk do domu, który i tak nie jest na tą chorobę lekarstwem :/
W domu nie mogłam sie z tym pogodzić, poczytałam o Fip-ie i doczytałam że płyn powinien być bursztynowy (żółty) a ten u nich był przezroczysty wyglądał jak ślina więc udałam się do innego weterynarza.
On stwierdził że tą morfologią nie można się sugerować bo są robione w "ludzkim" laboratorium mogą być zafałszowane i że na podstawie tych wyników krwi to kot powinien być martwy.
Oglądnął kota i stwierdził że może być odwodniony ( mimo iż poiłam go wodą z buteleczki ,którą go wykarmiłam). Zalecił żebym przyjechała z nim nazajutrz na czczo do kliniki.
Wieczorem Kicik miał apetyt a rano wręcz prosił o jedzenie ale przecież musiał być na czczo jeśli miałby pojechać.
Wydawało mi się że może być z nim lepiej ale te jego oczy i ta chudość i stwierdzenie weta że jest odwodniony i musi dostać kroplówke mnie niepokoiły więc zdecydowałam się do niego pojechać.
W klinice Doktor podał mu znieczulenie po którym nie wymiotował tylko delikatnie odpłynął. Zapytał czy robimy test na fiv i felv (70zł) zgodziłam się. Obciął mu pazura ale nawet krew nie chciała płynąć. Na usg stwierdził że wszystko mu "pływa". Spytał czy zostawie go na dalsze badania + kroplówkę i odbiore popołudniu. Tak też zrobiłam - bo tak bardzo chciałam go ratować.
Zadzwoniłam po południu czy moge przyjechać - diagnoza Fip. Testy na felv i fiv - negatywne) Odciągnięty płyn był ciągnący i żółty. Wątroba jak u starego kota, żyły wątrobowe grubości palca, reszta wyników też zła. Bez szans - nie ma co leczyć.
Wróciłam z nim do domu aha i zostawili mu wenflon. Zapytałam po co to weterynarz powiedział że niech jeszcze dwa dni zostanie w razie co ( wiadomo co ).
Powiedział ze nie wie ile jeszcze pożyje ale że odciągnął mu dużą strzykawkę płynu i że trochę płynu było pod przeponą. Żadnych leków do domu żadnego antybiotyku nic nic nic. Przykro mi.
W piątek Kicik jeszcze zjadł ( kupiłam mu specjalną karmę RC gastro suchą i saszetki). Ale wieczorem zaczął się dziwnie zachowywać - chował się pod łóżko, pod szafki.

W nocy chodziłam do niego - miał gorące uszy - zwilżałam mu główkę chusteczką nasączoną wodą delikatnie poiłam co jakiś czas.
W sobotę rano oddał normalny kał i mocz troszeczkę zjadł wyszedł na balkon wrócił a potem już tylko leżał.
Nie dał się dotknąć, nie chciał z nami przebywać, warczał, oczy miał przysłonięte błoną, osłuchałam go to świszczał i brzuch miał ciężki i twardy.

Zadzwoniliśmy do wet. co robić, bo kotek się już chyba męczy.
Musiałam podjąć decyzje że 3 tygodnie męczarni jego i brak poprawy i żaden wet. nie dał rady mu pomóc że chyba starczy jego cierpień. Nie chciałam być egoistką i trzymać go po to tylko by był.
Mój mąż pojechał z nim do wet. i uśpił w sobotę pod wieczór.
Dodam że ja nie mogłam tego zrobić ponieważ jestem w 5 -mc-u ciąży - jednak do tej pory płacze i przeżywam.
Wet nie wziął pieniążków za uśpienie. Zal mu nas było bo miesiąc wcześniej mąż pojechał do niego uśpić psa (13 lat ).
Pies którego miał od małego jak mieszkał z rodzicami. Pies miał paraliż tylnich łap już 3 raz ale tym razem tydzień czasu zastrzyki i żadnej poprawy . Miał też przepuchline koło jąder. Był już tak słaby że nawet nie wstawał i odmawiał jedzenia i picia wymiotował. Decyzja ulżyć w cierpieniu.


Mam wyrzuty sumienia że nie umiałam pomóc mojemu Koteczkowi.
3 tygodnie walki, wydane wszystkie oszczędności, które uzbierałam dotąd dla dzidziusia i nikt nie umiał pomóc.

Tak tęsknie za nim ;( tak serce boli. Dlaczego ?
Dlaczego 2 lata temu odratowałam go gdy kotka go odrzuciła a teraz nie dane mi było mu pomóc.
I jeszcze ta decyzja o uśpieniu. Strasznie się męcze ale musze też myśleć o dzidziusiu.
Ma ktoś dla mnie dobre słowo? :..........( Jeśli nie i chcecie mnie skrytykować to po prostu zamknijcie ten wątek.

Żegnaj Kiciku - kocham na zawsze :1luvu: :( :aniolek:

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 13:17 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Natalijko, bardzo Ci współczuję i wiem, co czujesz. Czasem tak jest, że nie można już nic zrobić ... :cry:
Twój koci przyjaciel pozostanie z Tobą w pamięci i wszystkich wspomnieniach, a teraz musisz być silna i zdrowa dla Twojego dziecka, dla którego już za chwilę staniesz się całym światem. Przesyłam ciepłe myśli i przytulam.
ObrazekObrazekObrazek

kolendra_

Avatar użytkownika
 
Posty: 266
Od: Wto cze 11, 2013 13:44

Post » Pon maja 26, 2014 13:38 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Dziękuję Kolendra.
Staram się nie myśleć o Kiciku ale się nie da.
Jak popłakuje to masuje głaszczę brzuszek i przepraszam moje maleństwo że dostarczam mu smutku.
Wczoraj byłam na długim spacerze bo nie daje rady, w domu wszystko przypomina mi mojego Kociego przyjaciela.
Wszyscy mówią, że jestem głupia bo za kotem płacze, a mój mąż się o mnie martwi że mogę zaszkodzić sobie i dzidziusiowi więc oddycham głęboko przełykam ślinę i żyje dalej :(
Wiadomo że to tylko zwierze ale moje odchowane.
Był takim wdzięcznym kotem.
Pożegnałam go - podziękowałam za te dwa lata i przeprosiłam że nie mogę mu pomóc inaczej niż pozwolić zasnąć.
Odszedł łagodnie, mąż był przy nim głaskał i mówił do niego. Po prostu zasnął.

Pod moim serduszkiem bije nowe życie więc staram się być silna.

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 14:11 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Natalijko, tak to już bywa, że nasze zwierzaki zabierają za Tęczowy Most kawałki naszych serc. Ja kilka lat temu straciłam ukochanego kota Balbina, a 1,5 roku temu suczkę Nitkę (która była ze mną ponad 16 lat).
Z tym się nigdy nie można pogodzić, ale myśl o wszystkich tych wspaniałych chwilach, które dzięki Tobie Twój kotek przeżył: nie był bezdomnym "śmietnikowcem", miał swoją ludzką rodzinę i miłość. To dużo...
Czas załagodzi poczucie straty i - kto wie? - może kotek wróci do Ciebie w innym futerku?
Wszystkiego najlepszego Ci życzę.

teesa

Avatar użytkownika
 
Posty: 542
Od: Wto cze 23, 2009 22:32

Post » Pon maja 26, 2014 14:22 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Chciałabym wszystkim podziękować za odpowiedzi w tym wątku.
Niestety z chorobą przegrałam. Diagnoza Fip - całe noce czytałam forum o tej chorobie. Jednak żaden z trzech weterynarzy nie umiał mi pomóc a Kicik znosił dzielnie 3 tygodnie moje starania o uzdrowienie. Nie chciałam go narażać na śmierć w męczarniach. Odszedł -zasypiając. :(

Oto kilka zdjęć Kicika, jakby ktoś był ciekawy na jakiego kota wyrósł :/


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e069e959841a40c3.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4ae0daaf80c2a268.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/598daaf8d13d73bf.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8bc12188555d0df7.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bf435b48124893fc.html








http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/58db3ab69080d2d2.html

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 14:25 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

teesa pisze:Natalijko, tak to już bywa, że nasze zwierzaki zabierają za Tęczowy Most kawałki naszych serc. Ja kilka lat temu straciłam ukochanego kota Balbina, a 1,5 roku temu suczkę Nitkę (która była ze mną ponad 16 lat).
Z tym się nigdy nie można pogodzić, ale myśl o wszystkich tych wspaniałych chwilach, które dzięki Tobie Twój kotek przeżył: nie był bezdomnym "śmietnikowcem", miał swoją ludzką rodzinę i miłość. To dużo...
Czas załagodzi poczucie straty i - kto wie? - może kotek wróci do Ciebie w innym futerku?
Wszystkiego najlepszego Ci życzę.



Dziękuje bardzo za słowa ukojenia. Staram się myśleć, że może teraz już mu jest lepiej i się nie męczy. To ja jemu dziękuje za te uczucie którym mnie obdarzył :)
Przykro mi z powodu Twoich zwierzaków.

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 14:35 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Na pewno oszczędziłaś mu cierpień.

Trzymaj się cieplutko!

teesa

Avatar użytkownika
 
Posty: 542
Od: Wto cze 23, 2009 22:32

Post » Pon maja 26, 2014 15:12 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Dziękuje i wzajemnie

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 16:40 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Współczuję :( :( Kicik :)
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3997
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Pon maja 26, 2014 18:12 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Bardzo mi przykro. :cry: Uratowałaś go po to żeby choć przez te 2 lata zaznał co to prawdziwa miłość i opieka. :1luvu: Z FiP jeszcze nikt nie wygrał ,to jest wstrętne choróbsko.
Kicia już biega z naszymi przyjaciółmi za TM .Życzę Ci żeby twoje dziecię było takie jak Ty bo masz wielkie serce.

asiek o

Avatar użytkownika
 
Posty: 1020
Od: Śro maja 26, 2010 15:14

Post » Pon maja 26, 2014 19:23 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

asiek o pisze:Bardzo mi przykro. :cry: Uratowałaś go po to żeby choć przez te 2 lata zaznał co to prawdziwa miłość i opieka. :1luvu: Z FiP jeszcze nikt nie wygrał ,to jest wstrętne choróbsko.
Kicia już biega z naszymi przyjaciółmi za TM .Życzę Ci żeby twoje dziecię było takie jak Ty bo masz wielkie serce.


Dziękuje asiek o ;(

"Z fip nikt nie wygrał" to takie niesprawiedliwe jak rak w zaawansowanym stadium. Mam nadzieje że może kiedyś ktoś wynajdzie na to lek ogólnie dostępny i nie drogi. Nie życzę najgorszemu nieprzyjacielowi zetknięcia się z tą chorobą. Oddałabym wszystkie pieniądze żeby go uleczyć - niestety nikt nie dał mu szansy na wyzdrowienie :(

eeeeeeeeeeeeeeeeeeehhhhhhhhhhhh smutno i pusto, nie słychać mruczenia, miauczenia z prośbą o wyjście na dwór lub jedzenie, nie ma krzątania się pod nogami, nikt nie wskakuje na łóżko z powodu dzwoniącego budzika w telefonie.... to taka pustka jakby ktoś nagle wyłączył ulubioną piosenkę w radiu a melodia ciągle ci grała w uszach ;(

natalijka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Pon maja 21, 2012 13:52

Post » Pon maja 26, 2014 20:02 Re: Prośba o radę - mały kotek w komórce na podwórku

Bardzo współczuję...nie ma słów pocieszenia

kotku[*]
Kosmici są wśród nas !

agnieszka.mer

Avatar użytkownika
 
Posty: 2881
Od: Pt lut 25, 2011 18:54

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości