Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
villemo5 pisze:Tylko to narzekanie hodowców jaki to ciężki kawałek chleba. ...
villemo5 pisze:Tylko to narzekanie hodowców jaki to ciężki kawałek chleba. ...
felin pisze:villemo5 pisze:Tylko to narzekanie hodowców jaki to ciężki kawałek chleba. ...
koteczekanusi pisze:A jaki to budyń? Może zapodam beżowej, bo mi słabo je.
Basiag pisze:kotkins pisze:Dalia z całym szacunkiem: kiedy my wydajemy koty do czyjegoś domu to dom ten sprawdzamy. Mimo ,że nasze koty- tak obiektywnie -są warte tyle, ile wygenerowały długów w lecznicach.
Mimo to my sprawdzamy, dzwonimy, rozmawiamy i jesteśmy cały czas w drżeniu czy aby wszystko ok.
Hodowca bierze konkretne pieniądze SPRZEDAJĄC kota. ZARABIA na tym. Nie rozumiem dlaczego sprzedaje byle komu, byle jak i byle dostać kasę.
Nie edukuje.
Nie sprawdza co się dzieje z kotem dalej.
Oczywiście sama znam przynajmniej dwoje hodowców (w tym jedną hodowczynię , która wycofała się z hodowli persów, bo przerażało ją tzw." środowisko") , którzy są (byli) uczciwi, życzliwi i w takiej sytuacji pobiegliby po kota choćby i do Rzymu.
I myślę ,że jest takich więcej.
Ale jak to w życiu : ktoś musi wydać aby zyskać mógł ktoś...
Nie wiemy nic na temat kota, z lecznicą rozmawia Neigh i ona będzie się z nimi kontaktowała.
A ja dostałam dziś piękny prezent...DZIĘKI FLOXANNO!!!!
Plakietka z persem , z miną wielce odętą i podpisem "mam persa i nie zawaham się go użyć"
Do powieszenia na furtkę.
POWIESZĘ!!!![]()
Plakietka jest wielce stylowa.
DZIĘKUJĘ!!!!!!
Zabolało mnie, Kotkinsie, co myślisz o hodowcach.
Gdybym zarabiała na hodowli moje długi by nie rosły.
Gdybym nie stawiała żadnych warunków nowym właścicielom moje kociaki nie siedziałyby u mnie po kilka miesięcy (rekordzista miał prawie 13 miesięcy).
Na 22 kociaki tylko z jednym straciłam kontakt. Z niektórymi właścicielami się zaprzyjaźniłam, z niektórymi mam luźniejszy kontakt (najmniej raz w roku, z okazji urodzin rozmawiam i dowiaduję się co słychać, jak się rozwijają itp).
Jednego kota odebrałam.
Hodowla żeby przynosiła zysk musi być duża, w której nonstop są kociaki i to nie jeden miot.
A z kociakami to praca 24 godziny na dobę. Sporo zniszczeń.
Koty i kociaki też chorują, i nie mogę na ich leczenie robić składki, muszę sobie radzić sama.
Hodowla to bardzo kosztowne hobby. Hobby, które sprawia mi wiele przyjemności i radości. I dlatego to robię.
Wiem, że nie jestem wyjątkiem i wiem, że są wśród nas tzw.hodowcy, którzy psują nasze dobre imię, ale jestem przekonana, takich jak ja jest więcej.
kotkins pisze:
Co do Celii to trzeba jej zrobić usg nerek.
Bez usg kot do adopcji pójść nie może.
Nie wyobrażam sobie wyadoptować komuś kota , którego np. uśpi za miesiąc.
Tak więc zbadamy.
Myślę też, że osoba adoptująca kota bądź co bądź z rodowodem (jeśli ów kot okaże się zdrowy i nadający się do adopcji) będzie solidarnie partycypowała w opłatach za koszty badań i diagnostyki.
Oczywiście rozliczymy się na podstawie faktur jak zwykle:)
Co o tym myślicie?
Będzie na pomoc następnym kotom...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Wojtek i 96 gości