Dzięki pysiolki! Mama ma mieć operację w poniedziałek, ale humor jej nie opuszcza. Byłam dziś u niej z rodzinką, uśmialiśmy się że hej! Aż bałam się, że nas wyproszą

Monia - mama jest na Kopernika na onkologii. Ja też tam byłam operowana więc pocieszam się, że skoro mi się udało, to mamie też

Zrobiłam też jedną rzecz wbrew sobie - obiecałam mamie, że pójdę zrobić badanie z krwi na markery nowotworowe Ca-125. Powinnam była robić co pół roku od operacji, a ostatnie zrobiłam 2 lata temu

Bo ja tak strasznie nienawidzę pobierania krwi. Nie ma rzeczy, której się bardziej boję

Zawsze mi słabo... Już bym wolała sto razy iść do dentysty lub rodzić. No ale obiecałam, to muszę...
Dzisiaj kupiliśmy dwie kaczki - z jednej zrobiłam barfika dla moich pociech, a druga właśnie piecze się w piekarniku i rozsiewa po domu niesamowity aromat estragonu i pieczonych jabłek. Omnomnom. Jutro mój syn ma odnowienie komunii (to już rok, ale to zleciało!) i mamy gości na obiedzie, stąd te przysmaki. Pierwsze danie to będzie zupka krem z pomidorów, z grzaneczkami ziołowymi. Przygotowałam też sałatkę z tortellini

Będzie wyżera.
No i standardowo jeśli chodzi o nową mieszankę barfną - Beniamin zjadł (pewnie nawet nie zauważył różnicy w smaku, bo nie zdążył go poczuć), a Elisha strzeliła focha na kaczusię... Nie to nie
