KubaTST pisze:Ciekawe co ma do powiedzenia autorka wątku

Bo ona z tego co kojarzę to angielski ma w najmniejszym paluszku

No proszę cię

Angielskiego w małym paluszku to często nawet angole nie mają, nierzadko spotyka się osoby, które nie rozróżniają "your" od "you're"

No ale jako anglistka muszę tu bronić honoru tego języka - angielski jest cudny
Za to niemiecki za cholerę nie mógł mi do głowy wejść na studiach. No ale studiując anglistykę miałam inne problemy niż 1 zajęcia tygodniowo z niemieckiego od podstaw
Chyba większość woli w obcym języku pisać/czytać niż mówić, ja też. Aczkolwiek to tylko jak wiem, że moim odbiorcą jest native speaker. W innym razie nie stresuję się niczym, a piszę czasem szybciej niż myślę, bo właśnie poprzez pisanie po ang nauczyłam się tego języka. Teraz też większość kontaktów z obcokrajowcami mam poprzez Internet i niedawno jak byłam na szkoleniu prowadzonym przez Amerykankę to zatęskniłam za czasami studiów, kiedy uczyli nas Anglicy/Amerykanie i czystą przyjemnością było słuchanie ich

(no, chyba że były to zajęcia z gramatyki kognitywnej

).
Ale nie dziwię się, że niektórzy nie lubią angielskiego lub im "nie wchodzi" - ja to samo czuję do niemieckiego. Naprawdę, przez 3 lata kursu na studiach nie byłam w stanie wykuć podstaw (może dlatego, że cały nasz rocznik szybko opanował umiejętność ściągania na kolokwiach u pani Z

). Za to maturę z francuskiego zdawałam
