Muszę jeszcze zrobić ładne zdjęcia Tusi.Jest podobna trochę do Niki, ale ma więcej czarnego i ciekawie umaszczony pyszczek.
Kotki są zdrowiutkie.One były bardzo długo ze swoją mamą ( jest wysterylizowana i przychodzi na działkę ).Mama dostawała dobre jedzonko, miała dużo pokarmu i dzieci rosły zdrowo.One też potem dostawały karmę dla juniorków, mieszkały w ocieplonym domku, nie chorowały.Nawet świerzbu nie złapały.Były zarobaczone, ale to już mamy z głowy.
Wetka była zachwycona Niką, że taka zadbana, grzeczna, że przytulaśna.Nie jest, po prostu wtuliła się we mnie, bo się bała.Tylko Tusia lubi być na rękach, moje tymczaski tego nie lubią.Owszem głaszczę je, kiedy sobie leżą na posłankach, ale wcale nie jestem pewna czy to im się podoba.Są takie jak Bohun,naprawdę i chyba dlatego tak się lubią.Nie mają w sobie agresji, to muszę przyznać.Najbardziej kochają jeść, są jak worki bez dna.Staram się ich nie zatuczyć, ale mięknę, kiedy patrzą na mnie tymi swoimi oczkami jakby chciały powiedzieć "no daj coś jeść, jesteśmy głodne"

Tusia je mniej, tak mówi p.Iza.Kotki bardzo pięknie korzystają z kuwetki, od razu z resztą wiedziały do czego służy.Jest jedna rzecz, która je wyróżnia spośród wszystkich kotów, jakie do tej pory miałam.One tak pięknie się bawią, że mogę siedzieć i się na nie gapić bez przerwy.Benia nosi kuleczki foliowe w pyszczku, żongluje nimi, a często obie kotki leżą na podłodze i przez pół godziny i odbijają piłeczkę.Tor z kulką w środku jest wciąż atrakcyjny, o tunelu nie wspomnę, bo to rewelacja.Czasem sama się do siebie śmieję, bo takie rzeczy wyprawiają, że szok.Cieszę się, bo wciągają moje koty do zabawy.Śpią w różnych miejscach, Nika głównie na parapecie, zwykle na jednym posłanku z Bohunem, Benia zaanektowała fotel.Ona lubi zagrzebywać się w kocyki, jak mój Czaruś.Po kolacji zaczyna się szaleństwo.Dziewczynki muszą się wybiegać.Startują od okna w jednym pokoju, kończą na balkonie, a potem biegną z powrotem.Meta jest na oparciu fotela.I tak w kółko, dopóki się nie zmęczą, ale to chwilę trwa

Są szczęśliwe, to widać, naprawdę.Nic ich nie boli, są najedzone, zabawek mają mnóstwo, kocie towarzystwo również.Świeżego powietrza też im nie brakuje, duży w końcu balkon jest do ich dyspozycji, prawie nigdy go nie zamykam.