Gibutkowa pisze:Ja przy moim Leonie będę musiała mieć tak zabezpieczony balkon żeby nie było tam absolutnie żadnej szczeliny, od sufitu do podłogi, własnie kombinuję, jak to rozegrać. Leon, choć jest sporym i dorosłym kotem potrafi się wcisnąć wszędzie, nawet tam gdzie się ledwo wciśnie kociak. Był już kilka razy pod niskim łóżkiem, takim gdzie tylko kociaki się ledwo wciskały, Leon ledwo co mógł pod nim oddychać ale z uporem maniaka tam wchodził. Był pod wanną (między podłoga a obudową wanny było koło 5-6 cm, nie pytajcie, nie wiem jak on tam wszedł. Wlazł też od przodu (a właściwie od spodu) do złożonej kanapy

Zdejmowaliśmy go z lampy, z szafek, na które inne koty nie doskoczą, a wiszenie na moskitierze pod samą ścianą to była codzienność na starym mieszkaniu.
Jak się przeprowadziliśmy na nowe to kto odkrył, jak wleźć pod szafki w kuchni? Oczywiście Leon. I już też go przyłapałam kilka razy jak kombinował jak by tu wskoczyć do dziury w podwieszanym suficie przeznaczonej na światło...
Wygląda na to, że Hemingway ma te same samobójcze zwyczaje.
W nocy z czwartku na piątek potwornie jojczył i narzekał w łazience, a do tego zaczął z nudów chodzić po grzejniku, po półeczce pod lustrem itp. Co wiązało się z dzikim hałasem. Jako że przed pójściem do pracy jednak MUSZĘ kilka godzin przespać, koło 1:00 w nocy poddałam się i zamknęłam koty w pokoju i wypuściłam tego $%^^&^ śpiewaka z łazienki, żeby się wreszcie uciszył. Się uciszył. Do 3:00. Kiedy obudził mnie wrzask i dziki łomot. Półprzytomna lecę zobaczyć co się dzieje. Ciiiiiisza. Kota nie ma. NIGDZIE. Ja w coraz większej panice. Wołam go, kićkam. Ciiiisza. Znikł. Gdyby nie to, że moje koty są bystrzejsze ode mnie, pewnie bym długo nie wpadła co się dzieje - ale wszystkie zrobiły zbiegowisko w jednym miejscu. No i gapią się jak zaczarowane w narożny regał. On jest zrobiony w ten sposób, że nie jest wyprofilowany narożnie, tylko to są trzy wąskie prostokątne regały ustawione w łuk i umocowane na kątowniku i na klamrach do ściany - więc z tyłu w narożniku jest ciasny trójkątny komin. Który był na górze zabezpieczony przed kotami ciężkimi półkami, zasłaniającymi dziurę. Moje koty nigdy z tym żadnych problemów nie miały. Hemingway natomiast z niepojętych przyczyn uznał, że półki należy odsunąć i wskoczyć za regał. Ponad 2 metry w dół ciasną dziurą. Z której nie potrafił wyjść, oczywiście.
Kot się nie odzywa, ja wariuję z nerwów, panowie z Ikei zmontowali tak regał, że za cholerę nie idzie go rozkręcić, 3:00 nad ranem, ręce mi się trzęsą tak, że głupiego śrubokręta utrzymać nie mogę. Po kwadransie byłam pewna, że mam za szafą kota który albo się ciężko poturbował, albo wręcz nie żyje (no bo czemu się nie odzywa!!! ani nawet nie rusza!!!! o 3:00 nad ranem człowiek za bardzo nie myśli

), zaryczana dałam jakoś radę wyrwać mocowania ze ściany, powyrywałam śruby z mocujące szafki do siebie, rozwaliłam połowę regału - no i w końcu udało mi się go odsunąć do ściany.
Hemingway wyszedł - bardzo z siebie dumny, w jednym kawałku, nawet nie potargany.
Ja zasmarkana, zaryczana, pół regału do kasacji, dziura w ścianie, stos książek rozwalony po pokoju, moje koty wyraźnie przestraszone tym, że ja jestem przestraszona. A ten bęcwał wychodzi i zaczyna się łasić.
Niech ktoś weźmie ode mnie to zwierzę, zanim odnajdzie sposób na wyrwanie kratki od wentylacji i zaklinowanie się w szachcie wentylacyjnym.

* * *
Kot był na kontroli u weterynarza, waży teraz ponad 5 kg, ale nadal jest szczuplutki. To jest naprawdę dorodny kocur.
Nie udało się pobrać siuśków do badania, ale wygląda na to, że jest coraz lepiej, sika już zdecydowanie mniej. Antybiotyk ma brać do piątku, potem umówię się na kastrację (przy okazji może da radę mu zrobić zęby). Trzeba go jeszcze drugi raz odrobaczyć, a jak dojdzie do siebie po kastracji - zaszczepić. Odczekam parę dni po szczepieniu, żeby zobaczyć czy wszystko jest OK, i jeśli do tej pory nic się dla niego nie znajdzie, kot wraca na podwórko.
Musimy jeszcze z nim pójść do okulisty, żeby zobaczył zmianę na powiece (nie widać, żeby się zmniejszała

) i jak będzie wiadomo, że to nic poważnego, to potem zrobię mu ogłoszenia.
Poza tym: umie korzystać z drapaka, coraz częściej sika do kuwety a nie obok, jest bardzo pewny siebie i ciekawski, i jak dotąd ani razu nie próbował znaczyć.