
Tak ten kotek z przodu wygląda. To jest chyba niekastrowana samica.
Przy jedzeniu dawał się głaskać. Bardzo był głodny.
Potem sobie poszedł i nie dałoby się go rękami złapać uciekał bał się.
Każdy wet mówi że musiałby zobaczyć. Jeden powiedział że z 500 zł i najpierw
musi być wyleczone antybiotykami jakby była jakaś martwica.
Pytanie jest jakby ten kot miał wrócić tam z powrotem jako taki kaleka.
Bo nie wiadomo czy jest oswojony czy dziki właściwie.
(Jak jest głodny to daje się głaskać itp.)
A jakby był dziki kaleka to zamknięty gdzieś
też szczęśliwy nie będzie.
A przesiedlić też właściwie nie wiadomo jak to zrobić.
Kot obecnie żyje obok skrajnie ruchliwej autostrady obok nowego mostu na ulicy Winnica
gdzie jest sporo kotków a ludzie mają je gdzieś...
Beznadziejna sytuacja. W takich sytuacjach niestety zawsze pojawia się pytanie czy może lepiej takiego kota uśpić.