zulana pisze:Napisz proszę, czy po stracie swojego kotka przygarnęłaś następnego? Czy to w jakiś sposób pomaga chociaż trochę ukoić ból?
Ja mam wątpliwości, bo to tak , jakbym miała zastąpić mojego Kotka innym a przecież Jej się nie da zastąpić.
Kiedy odchodził Kocur miałam juz Misię. Ale Kocur był tym JEDYNYM kotem, tym wyjątkowym. Po jego śmierci długo się wahałam i to był mój błąd, bo Mycha wyrosła na jedynaczkę.
Dodam, ze mój TŻ tez odchorował śmierc Kocura / 5 dni urlopu w pracy, bo oczy zapuchnięte

Natomiast Misia, mająca w chwili adopcji 4 lata, dała sie kompletnie zdominować rozbrykanemu goowniarzowi


W zeszłym roku sytuacja się zmieniła - przyszedł był sobie taki szary Pietruszka, dorosły, wykastrowany, zapewne po przejściach - widać po atakach paniki - przyszedł i został. I teraz Gucio ma z kim rozrabiać, a MIsia ma ukochany święty spokój.
Twoja kotka zostanie na zawsze w Twoim sercu, zastąpić jej nikt nie zastąpi, ale na pewno trafisz na takiego kota, który poruszy Twoje serce w sposób wyjątkowy. Nie szukaj na siłę, ale też nie zamykaj się w sobie. Jesteś nowa na forum , więc moze tego jeszcze nie znasz
O kocie, który odszedł na zawsze
Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Jeśli Cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Choć może i z Bożej woli.
Zapłacz,
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Uroń łzę jedną i drugą,
I – przestań nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.
Potem
Rozglądnij się wkoło,
Ale nie w górę; patrz nisko
I – może wystarczy zawołać,
On może być już tu blisko…
A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci.
Choć może w innym futerku.
To wiersz Franciszka Klimka, bardzo prawdziwy - bo ONE zawsze wracają.

Krzycz, płacz, rzucaj mięsem - ale nie obwiniaj się.
pzrepraszam , ze tak sie rozpisałam
