MB, sama jesteś sobie winna.
Po co gadałaś na porannym grillku, że Ofelcię byś do lasu wzięła.
Gadałaś, gadałaś i wygadałaś aż Ci w śnie uciekła.
Co do snu, to mnie po powrocie też z nóg ścięło.
Pospałam chwilkę , bo za moment najedzony syn uwalił mi się na bolący łepek i zaczął głośno mruczeć.
Wzięłam kąpiel, spełniłam obowiązek masażerski u sąsiadki i poszłam do Fenicji na.... kawę i soczek

Chwilkę temu wróciłam bo łepetyna mi pęka i zaraz idę spać, bo rano trzeba spakować graty na sprzedaż i na 11:30 koło byłego Kwadransu trzeba iść czekać na Cię.
Ucałuj i wymiziaj moja ukochaną, niezgubiona synową lwicę.