Lifter pisze:jozefina1970 pisze:AYO pisze:Przerabiałam niestety
Zaliczki naliczają Ci od ostatniej wpłaty, która najprawdopodobniej była dość niska i szacunkowo
per analogiam ustawili Ci to samo i cznia ich serdecznie, jak się to ma do rzeczywistego zużycia.

Całkiem prawdopodobne, po lecie zawsze szacunkowo zaliczki na gaz mam niższe niż po zimie. Po lecie zwrot, po zimie nadpłata.
No ja po cieplej zimie mam nadplate 800 zl, jak sie okazuje, dzieki czemu przez rok bede dalej placil stary czynsz, mimo tradycyjnej podwyzki. Swoja droga wyliczylem sobie, ze od momentu "wprowadzki" do nowego mieszkania czynsz wzrosl (w 6 lat) jakies 25%, do niebagatelnych 570 zl... (Ale ja na razie place 511, bo nadwyzka to nadwyzka. W ciagu roku skoczyl najpierw do 533, a teraz 570).
No właśnie, gdzie ja kurde mieszkam? I z kim mieszkam, a raczej wśród kogo mieszkam?
Lubię moje mieszkanie, ale nie lubię tu mieszkać, tomy bym mogła napisać o wspólnocie oraz firmie, która zarządza nieruchomością w imieniu wspólnoty
I tak właśnie w kwestii podwyżek czynszu.
Jakiś czas temu, co zresztą opisywałam w wątku, zmieniono nam ciepłą wodę podgrzewaną gazem, na ciepłą wodę z sieci miejskiej. I bardzo dobrze, bezpieczniej, wygodniej, no cud miód i orzeszki. Niestety radość moja trwała niedługo. Bo nagle z kranów zaczęła mi lecieć letnia woda, na ciepłą wodę założony mam licznik więc dość istotny jest fakt, że musi ta woda lecieć i lecieć, aż się zrobi ciepła czyli do użytku. Zadzwoniłam więc do zarządcy i pytam - ale o co chodzi? I słyszę odpowiedź

mieszkańcy zażyczyli sobie zmniejszenia temperatury wody ponieważ zbyt gorąca woda lecąca z kranu jest groźna. Oni się parzą, dzieci im się parzą, mózgi (te w zaniku) im się przegrzewają i w ogóle dzieje się sodoma i Gomora. Okazuje się, że (analogicznie do rozumienia treści dziennika tv) większość mieszkańców nie potrafi posługiwać się właściwie ciepłą wodą z sieci miejskiej, być może to faktycznie trudne, być może nie wiedzą, że można odkręcać oba krany i regulować temperaturę strumienia. Nie jestem noblistką, ale w dzieciństwie moim sielskim anielskim rodzice byli mi w stanie wytłumaczyć jak używać urządzenia z którego płynie woda. Na marginesie, ja nie mam kranów tylko baterie z mieszaczami, więc jaka płynie i jak płynie, tak płacę. W każdym razie podwyższyli temperaturę wody, no ale po jakimś czasie znowu obniżyli. I tak dzwonię i proszę o podwyższenie, podwyższają, później ci od poparzeń III stopnia groźnych dla życia też dzwonią (albowiem o dziwo potrafią obsługiwać telefon, w przeciwieństwie do kranu) i temperatura się obniża i tak da capo al. fine. A dzisiaj usłyszałam, że nie będą podwyższać temperatury, bo większość nie chce ponieważ się parzą

No tu już miałam na końcu języka tekst o parzeniu się, ale odpuściłam bo musiałam się dalej wykłócać, a tekst o parzeniu byłby tekstem kończącym wszelką rozmowę.
Tak więc za wodę ciepłą płacę więcej niż powinnam bo potrafię posługiwać się wodą z sieci bez oparzeń, moja zręczność i inteligencja stawia mnie na przegranej pozycji.
Co roku na samym początku oraz końcu okresu grzewczego mam problem. Mianowicie żądam włączenia co, bo nie odpowiada mi temperatura 12-15 stopni w mieszkaniu. Wiem, fanaberia, no ale taka już jestem luksusową kobietą, że nie lubię gdy grabieją mi ręce. I co? W całej Łodzi grzeją, nie pełną parą, ale wystarczająco żeby nie zamarzać, a u nas nie. Ludzie nie chcą, tylko ja się podobno idiotycznie upieram. Ale ponieważ tylko ja się upieram, to ich to nie wzrusza, więcej osób musi się uprzeć. A sąsiad idiota, pieniacz i nieużytek rolny gdy zażądałam włączenia ustrojstwa w piwnicy pouczył mnie - proszę pani, trzeba się ciepło ubrać. Faktycznie, miał na sobie jakieś bambosze, coś w rodzaju fufajki, tylko czapki nie miał. Czapki nie miał, ale... tak miał nauszniki

Dodam dla porządku, że są mierniki ciepła na kaloryferach, za co płaci się wg zużycia, jeśli kocha się kufajki i walonki można w nich uroczo i miło siedzieć nawet w zimie, wystarczy nie odkręcać kaloryferów. Ale nie, jak wszyscy muszą polubić kufajki to wszyscy i nie ma, że boli.
Tak, za c.o. zawsze mam niedopłatę swoją droga, ale w końcu to moja sprawa, mam mierniki, używam i płacę, ale tylko wtedy gdy pozostali się zgodzą
Tej zimy było dziwnie, owszem była lekka, ale jednak było kilka mroźnych dni. Kaloryfery ledwo ciepłe, żeby cokolwiek podgrzały trzeba było odkręcić na maks - 5 stopień. Bo? Bo mi się wydaje, że obniżona temperatura wody może mieć wpływ na kaloryfery, niestety wpadłam na to po konsultacji ze Słonkiem dopiero. Gdy pomyślę o rachunku za aktualny sezon grzwczy robi mi się słabo.
I mogłabym tak długo sypać przykładami. To ja się pytam - gdzie ja jestem?

Kto mnie otacza? I tak, ta dopłata 2 tys. zapewne nie jest oszustwem, wynika z pomysłów moich genialnych wspólnotowiczów. Teoretycznie czynsz wynosi obecnie około 650 zeta miesięcznie, bez dopłat

A gdy kupiliśmy mieszkanie było 450, był 2007 rok.