Krzyś pojechał w moim transporterku, bo do transporterka nowej opiekunki za nic nie chciał wejśc, 2 razy mi się wyrwał.W końcu wyprawiłam opiekunkę z mieszkania, wyciągnęłam Krzysia zza kanapy, pomiziałam na kolankach (a on się tak ufnie przytulił...

) i nagle bez uprzedzenia wsadziłam do transportera. Syknął nawet na mnie, a ja czułam się jak najgorszy zdrajca.
W nowym domu długo nie chciał wyjść z transporterka (pachniał mu domem, biedactwu), ale w końcu wyszedł i polozył się na fotelu... Więcej nic nie wiem.
A dziś pojechała Kasia do mamy mojej koleżanki. Kasia nieboi się obcych, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Teznie bardzo chciała do transporterka (kojarzył jej się z wizytami u weta) , ale jakoś weszła.
Jutro otwieram mały pokój i próbuję zintegrować "stado" czyli 4 koty: Sabcię, Mini, Calineczkę i Amcię.